Można nie lubić Donalda Tuska i zrobić jego złośliwą karykaturę, nawet na granicy okrutnego żartu. Ale pokazywać go jako siwego, rozczochranego starca z nosem Andrzeja Gołoty po przegranej walce? Kukiełki szopki wycięto tak tępą piłą, że „twórcy” musieli do każdej z nich doczepić kartkę z napisem informującym, kogo przedstawia!
W „Weselu” – tej pierwszej przecież naszej narodowej szopce – Wyspiański pisał: „Ptok ptakowi nie jednaki,/człek człekowi nie dorówna,/dusa dusy zajrzy w oczy,/nie polezie orzeł w gówna”. Musieliśmy czekać 109 lat, aby – dzięki odważnym decyzjom personalnym konkubinatu PiS i SLD – dowiedzieć się, że w tym przypadku Wyspiański nie miał racji. Polezie.
Darowałbym sobie tę szopkę, ale TVP i Polonia waliły ją na okrągło, więc ciągle się na nią nadziewałem, gdy pilotem szukałem alkoholu, bo chciałem po prostu pomartwić się Polską. Zacząłem się martwić na sucho, ale mi nie szło. Nie mnie jednemu. Sprawozdawcy też nie szło w czasie Turnieju Czterech Skoczni. Usłyszałem, jak mówi, że „austriacki skoczek skacze notorycznie daleko”. Po chwili dowiedziałem się, że zawodnik „marzył, by uzyskać lepszy wynik, ale musiał się obyć bardzo smakiem”. Można cytować i cytować, tylko po co? Język polski jest dla wielu po prostu za trudny, a czy ktoś w ogóle wie, co to są związki frazeologiczne? Od razu wyjaśniam, że to nie są frędzle u lampy. „A ja trzymam wróbla w garści/Na dwóch stołkach siedzę/Kto mi mowę tę zachwaści/Przyjaciela pozna w biedzie” – pisał Andrzej Jarecki w naszej esteesowskiej piosence, której refren brzmiał: „Ucz, ucz, ucz się polskiego!