Pomysł wprowadzenia obowiązkowych opłat za jednorazowe torby foliowe wypadł z projektu założeń do ustawy o gospodarce opakowaniami, nad którymi Ministerstwo Środowiska niedawno zakończyło prace. - To kompromisowe rozwiązania uwzględniające postulaty innych resortów oraz potrzeby rynku, zgłaszane podczas konsultacji społecznych – mówi Magda Sikorska, rzeczniczka resortu. Przeciwko wprowadzeniu opłat najmocniej protestowali producenci opakowań. Przeciwne było również Ministerstwo Gospodarki. Twierdziło, że ilość foliówek, które trafiają na wysypiska, wcale się nie zmniejszy, za to ucierpią przedsiębiorcy produkujący jednorazówki.
Niechętny pomysłowi był także szef doradców premiera Michał Boni. Uważa on, że foliówki doskonale nadają się do użycia w spalarniach śmieci ze względu na posiadane wartości energetyczne (o zastrzeżeniach wobec płatnych foliówek pisze też Paweł Wrabec).
Projekt opodatkowania toreb foliowych, mimo iż ostro forsowany przez prof. Macieja Nowickiego (ustępującego szefa Ministerstwa Środowiska) oraz organizacje ekologiczne, od początku napotykał na poważne opory w Radzie Ministrów. W sierpniu gotowa ustawa trafiła nawet pod obrady rządu. Przewidywała wprowadzenie opłat za jednorazowe torebki foliowe, masowo rozdawane przez sklepy. Mogłyby one wynieść nawet 40 groszy za każdą torebę. Zebrane w ten sposób pieniądze zasiliłyby specjalny fundusz, z którego finansowane byłyby inwestycje w ochronę środowiska. Sierpniowy projekt upadł jednak na Radzie Ministrów w dużej mierze z powodu sprzeciwu premiera Donalda Tuska. Premier argumentował, że nowe przepisy uderzą w przedsiębiorców, bo wprowadzają zbyt wiele barier biurokratycznych.