Do Auschwitz przyjechało około 150 byłych więźniów. W ich imieniu głos zabrali były żołnierz AK i minister spraw zagranicznych, obecnie szef Międzynarodowej Rady Oświęcimskiej, Władysław Bartoszewski oraz członek Rady i redaktor „POLITYKI” - Marian Turski *. - Chcemy wierzyć, że pamięć o trudnym do objęcia wyobraźnią losie więźniów i ofiar tego miejsca, zobowiązywać będzie nowe pokolenia do współżycia w szacunku dla godności każdego człowieka i czynnego przeciwstawiania się zjawiskom nienawiści i pogardy ludzi wobec ludzi – zaapelował Bartoszewski, który zakończył przemówienie cytatem z Księgi Hioba „Ziemio, nie kryj mojej krwi, iżby mój krzyk nie ustawał”.
Marian Turski przywołał wydarzenia sprzed 65 lat. – W Auschwitz nie miałem nazwiska. Miałem numer, wytatuowany B-9408...W Auschwitz przebywałem niemal do ostatniego dnia. 18 stycznia 1945 roku skierowano mnie na marsz śmierci do Buchenwaldu – wspominał. Turski opowiadał o strasznych warunkach panujących w obozie: głodzie, zimnie i brudzie, ale przede wszystkim o tym, jak Niemcy traktowali więźniów. – Nie byłeś traktowany jak istota ludzka – zwłaszcza jeśli byłeś Żydem. Nie byłeś traktowany nawet jak zwierzę. Byłeś insektem – wszą, mendą, pluskwą, karaluchem, które – rzeczą normalną, godziwą, wręcz zalecaną jest – trzeba zdusić, zmiażdżyć, unicestwić.
Wystąpień byłych więźniów, oprócz Lecha Kaczyńskiego i Donalda Tuska, słuchali przewodniczący Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek, premier Izraela Benjamin Netanjahu oraz przedstawiciele ponad 40 krajów.
Do tych, którzy przeżyli obóz, zwrócił się prezydent Kaczyński.