Niedawno zgodzili się na zawieszenie broni, ale raczej to cisza przed jeszcze większą burzą.
Pierwsze ważne stanowisko partyjne Janusz Palikot objął w październiku ubiegłego roku, gdy został jednym z wiceszefów parlamentarnego klubu Platformy. O partyjnej pozycji Palikota świadczy to, że dostał najmniej głosów ze wszystkich wiceprzewodniczących. Gdyby nie osobiste zaangażowanie premiera Donald Tuska i niedawnego wicepremiera Grzegorza Schetyny, to być może w ogóle by nim nie został. Janusz Palikot nie jest ulubieńcem posłów PO. - Grzesiek myślał, że gdy zrobi z Palikota swego zastępcę, to zapanuje nad nim, ucywilizuje i sprawi, że ten przestanie go podgryzać – mówi jeden z ministrów Platformy.
Trzy miesiące temu odchodzący z rządu Grzegorz Schetyna zastąpił na stanowisku szefa największego klubu parlamentarnego Zbigniewa Chlebowskiego, którego podtopiła afera hazardowa. Pomagać miało mu ośmiu wiceprzewodniczących, reprezentujących ważniejsze frakcje i interesy w PO. Pięć minut po wybraniu Janusza Palikota na prestiżowe stanowisko wiceprzewodniczącego klubu, było już wiadomo, że walka dopiero się zaczyna. Tuż po glosowaniu poseł z Lublina przeszedł do natarcia. Powiedział kolegom, że choć Grzegorz Schetyna próbował go utrącić z prezydium klubu na różne sposoby, to okazał się bezsilny. Stanowisko objął na przekór szefowi klubu.
- To jego oświadczenie było zupełnie bez sensu, bo przecież wiedzieliśmy, że jest całkiem inaczej – mówi jeden z ministrów PO. – W ten sposób Palikot zapowiedział kontynuowanie walki i dalsze podgryzanie Schetyny.
Gwiazda happeningów
Polityczny sukces Janusz Palikot zawdzięcza zniknięciu Zyty Gilowskiej, która przez wiele lat była liderem PO w Lublinie.