Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Powiało zmianą

Platforma jako partia innowacyjna

Donald Tusk doszedł zdaje się do wniosku, że znacznie szybciej niż Polskę uda mu się unowocześnić własną partię i polską politykę. Eksperyment się udał – co pokazują sondaże.

Od kilku tygodni publicyści próbują się zmierzyć z fenomenem sondażowej siły PO. W zależności od instytutu, który przygotowuje badanie, poparcie rodaków dla partii Tuska nie spada w ogóle, spada nieznacznie, albo wręcz rośnie. I to pomimo obradującej na żywo we wszystkich telewizjach informacyjnych hazardowej komisji  śledczej. To polityczne działo największego kalibru, które niejedną formację partyjną mogłoby zatopić, dla PO zdaje się być niegroźne. Na dziś Platforma jawi się jako nienadkruszalny monolit i główny rozgrywający na naszej scenie politycznej. O ile powyższą diagnozę postawić jest łatwo, to znaleźć jednoznaczne przyczyny takiego sukcesu – już znacznie trudniej. Do różnych prób tłumaczenia sondażowej przewagi rządzącej partii dołożę i ja swoją własną.

Zdaje się, że po trzech latach rządzenia Donald Tusk odrobił lekcję politycznej pokory. Zrozumiał, że nawet najlepsza wizja musi się skonfrontować z twardą rzeczywistością ministerialną, inercją systemu biurokratycznego i realiów, które w praktyce oznaczają na końcu liczbę głosów „za” w Sejmie. Państwa nie da się po prostu zmienić – podobnie jak zbudować autostrad – w ciągu trzech lat. A sposób uprawiania polityki w naszym kraju też tego nie ułatwia.

Dlatego lider PO postanowił oderwać się od polityki jako takiej. Postawił na pracę organiczną, która w ostateczności ma prowadzić do „zmiany” – nie bez przyczyny powołuję tu hasło wyborcze Baracka Obamy -  której oczekują wyborcy. A jakież postępowania może być w tej sprawie bardziej czytelne, niż rezygnacja z prezydenckiego fotela w momencie, w którym jego zdobycie jest bardzo prawdopodobne?

Reklama