To efekt podpisania przez Bronisława Komorowskiego nowelizacji ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej. Pełniący obowiązki prezydenta marszałek nie uległ apelom i nie odesłał uchwalonej miesiąc temu ustawy do Trybunału Konstytucyjnego. Prosili go o to m.in. szef „Solidarności” Janusz Śniadek oraz prezydencki prawnik Andrzej Duda. Ten ostatni powoływał się na wolę zmarłego prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który – jak twierdził Duda – zamierzał przekazać ustawę do TK. Za takim rozwiązaniem opowiadało się również kolegium IPN, w którym w większości zasiadają ludzie związani z PiS i prezydentem Kaczyńskim.
- Nie znam stanowiska Lecha Kaczyńskiego w tej sprawie. Gdyby chciał je zająć, to by to zrobił i odesłał ustawę do Trybunału. Ja nie znalazłem do tego wystarczających podstaw, ale jeśli ktoś chce, może ustawę zaskarżyć. Wystarczy zebrać odpowiednią liczbę podpisów posłów – mówił Komorowski po ogłoszeniu decyzji o podpisaniu ustawy. Tak prawdopodobnie się stanie - nad jej zaskarżeniem pracują parlamentarzyści z PiS. Przeciwnikom nowelizacji nie podoba się przede wszystkim osłabienie pozycji prezesa, który może być powoływany i odwołany zwykłą większością głosów poselskich (a nie 3/5, jak do tej pory).
CZYTAJ TAKŻE: Janina Paradowska o decyzjach marszałka Komorowskiego
Podpisana dziś przez Komorowskiego ustawa, którą w zeszłym roku przygotowała Platforma, przewiduje całkowitą zmianę sposobu powoływania prezesa IPN. Obecnie wybiera go 11-osobowe kolegium, które jest organem doradczym, sprawującym jedynie ogólny nadzór nad pracami Instytutu.