Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Szybkie picie skraca życie

Piwny obciach na festiwalu Sonisphere

Picie piwa to domena metalowców. Tworzenie prawa to nierzadko domena zakutych łbów.

Polski ustawodawca w dziedzinie imprez masowych przewidział, że pić trzeba szybko, nie należy łączyć tego z innymi działaniami (czyli w czasie picia piwa koncentrować się trzeba na piciu), a przede wszystkim – należy pić na ściśle ogrodzonym terenie, żeby w każdej sekundzie picia zdawać sobie sprawę, że takie picie może się skończyć w kiciu.

Jak to wygląda w praktyce, przekonało się dziesiątki tysięcy fanów na zakończonym wczoraj festiwalu Sonisphere. W środowe popołudnie pod gołym niebem na warszawskim Bemowie odbył się historyczny heavymetalowy piknik. Grała amerykańska „wielka czwórka”, czyli Metallica, Slayer, Anthrax i Megadeth – po raz pierwszy na jednej scenie. Ich wielbiciele – ludzie o rosnącej średniej wieku, jak słusznie zauważyły media przed koncertem – jak zwykle nie mogli pić piwa, jednocześnie oglądając koncert. Czas picia musieli spędzić w jednej z zatłoczonych, ogrodzonych klatek, zwanych eufemistycznie strefami piwnymi.

Ustawa o bezpieczeństwie imprez masowych – zarówno tych sportowych, jak i tych artystyczno-rozrywkowych – zabrania wchodzenia z alkoholem na miejsce, które prawnicy opisują jako „teren imprezy”. W związku z czym największe siły ochrony pilnowały tego, by ktoś czasem nie wyniósł ze sobą piwa z terenu ogrodzonego na teren koncertu zaraz obok. Słowem: by spiesząc się na kolejny występ duszkiem dopił je na miejscu. Takie zwyczaje zadziwiły skrajnie tysiące zagranicznych gości, którzy wczoraj przyjechali z całej Europy, aby zobaczyć historyczny występ.

Powyższy przepis dotyczy jednak w praktyce wszystkich imprez muzycznych na wolnym powietrzu, na które przychodzi powyżej tysiąca osób. Uderza nie tylko w Sonisphere – także w Open’era, Audioriver, Off i inne letnie festiwale.

Reklama