Publicysta „Polityki” komentuje na blogu niedawne wypowiedzi polityków ze ścisłego kierownictwa Prawa i Sprawiedliwości – prezesa Jarosława Kaczyńskiego i szefa komitetu wykonawczego partii Joachima Brudzińskiego. Obaj porzucili "język miłości" i wrócili do dawnej retoryki PiS ostro atakując rząd i premiera Tuska; pierwszy obciążył polityków PO winą za katastrofę smoleńską i oskarżył o złe prowadzenie śledztwa, drugi zarzucił premierowi niewłaściwe zachowanie na miejscu katastrofy.
Daniel Passent cytując na swym blogu słowa Kaczyńskiego z dwóch ostatnich wywiadów, które udzielił „Rzeczpospolitej” i „Gazecie Polskiej” stwierdza, że świadczą one o wykopaniu toporu wojennego przeciwko Tuskowi i jego rządowi. Tym toporem jest właśnie katastrofa smoleńska, przy pomocy której Kaczyński chce wygrać przyszłoroczne wybory parlamentarne.
„Nazajutrz po wyborach prezydenckich, prezes Kaczyński i jego partia przestali mówić o zakończeniu wojny polsko-polskiej, przestali wyciągać rękę do zgody (poprzednio wyciągniętą nawet do Edwarda Gierka), zamiast aniołków prezesa zobaczyliśmy znowu nieustraszonych wojowników - Joachima Brudzińskiego i Beatę Kempę” – kontynuuje publicysta. Dlaczego tak się dzieje? Autor "En passant" stawia tezę, że PiS postanowił grać katastrofą, bo to obecnie najlepsza płaszczyzna konfrontacji z rządzącą PO.