Kraj

Solidarność, pieniądze, pamięć

O. Zięba odchodzi z funkcji szefa ECS

Szef Europejskiego Centrum Solidarności, ojciec Maciej Zięba OP, zapowiedział odejście ze stanowiska. Jako powód podał różnice „w myśleniu” o tej instytucji zachodzące między nim a prezydentem Gdańska Pawłem Adamowiczem.

Adamowicz, który przed trzema laty nominował Ziębę na dyrektorski fotel, stwierdził, że stracił do swojego protegowanego zaufanie. Zarzucił mu nieracjonalne wydatkowanie budżetowych dotacji i „autorytarny styl zarządzania”. Publiczną sprawą stały się też kłopoty dominikanina z alkoholem. Szalę przechyliła klapa, jaką okazało się gigantyczne widowisko plenerowe, które uświetnić miało 30. rocznicę powstania „Solidarności”.

Owszem, zapewne nie warto na jednorazowy spektakl wydawać 9 mln złotych (w tym 3 mln na same honoraria). Zwłaszcza, że okazał się niedopracowany zarówno koncepcyjnie, jak realizacyjnie.

Absurdem jest też, by taka instytucja, jak ECS zatrudniała na etatach 220 osób – a takie postulaty zgłaszał jej dyrektor. Ponadto faktycznie: wielu z tych, którzy zetknęli się z Centrum, narzekało na panującą w tam nie decyzyjność i biurokrację. Grzechem pierworodnym jest jednak co innego. Tylko w Polsce pojawić się  mógł pomysł, by stanowisko de facto menedżerskie obsadzić osobą zakonną.

Wiedzę i doświadczenie Macieja Zięby, człowieka zasłużonego dla opozycji demokratycznej i „Solidarności”, można pewnie było świetnie wykorzystać przy pracach nad koncepcją Centrum. Nie przez przypadek niektóre z jego pomysłów programowych okazały się całkiem udanymi (przykładem skierowane do młodzieży z różnych krajów akcje edukacyjne o „Solidarności”). Tymczasem duchownemu powierzono także zadanie zarządzania wielką instytucją. Swoje zrobiły tu względy towarzyskie (choć dziś prezydent Adamowicz deklaruje, że nie bierze ich pod uwagę), ale też polityczne – poprzez uhonorowanie ojca Zięby można było zyskać przychylność niektórych przynajmniej hierarchów Kościoła.

Rodzimą specyfiką jest też sam styl funkcjonowania takich instytucji jak Centrum – największy nacisk kładzie się w nich na emocje i symbole, lekceważąc mniej spektakularne formy działania. Stąd pewnie Maciej Zięba mógł łatwiej zdobywać pieniądze na wielkie rozmiarem i pompą koncerty niż na przyziemne działania badawczo-edukacyjne, które formalnie też należą do zadań Centrum.

Wreszcie Ziębie przyszło kierować Centrum w sytuacji nasilającej się walki politycznej, w której narzędziem stała się także historia „Solidarności”. Cokolwiek by nie robił, nie uchroniłby się od krytyki. W tym sensie Maciej Zięba jest ofiarą nie tylko swojej słabości.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Dyrektorka odebrała sobie życie. Jeśli władza nic nie zrobi, te tragedie będą się powtarzać

Dyrektorka prestiżowego częstochowskiego liceum popełniła samobójstwo. Nauczycielka z tej samej szkoły próbowała się zabić rok wcześniej, od miesięcy wybuchały awantury i konflikty. Na oczach uczniów i z ich udziałem. Te wydarzenia są skrajną wersją tego, jak wyglądają relacje w tysiącach polskich szkół.

Joanna Cieśla
07.02.2025
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną