Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Nóż w plecy

Pies czyli kot

Tak równo zagrała Rosjanka Awdiejewa na tegorocznym konkursie chopinowskim, że już równiej podobno nie można.

Ale to jeszcze nic, że równo i że nie można, bo do tego zagrała tak nieprzeciętnie przeciętnie, że wygrała cały konkurs, jak chciała. A nawet nie wiadomo, czy chciała. Jest podobno w Ząbkach pod Warszawą jedna nauczycielka muzyki (Jurek Derfel mi to mówił), która gra tak równo, że gmina wykorzystuje ją czasem do celów gospodarczych. Stawiają jej fortepian na przykład na najbardziej nierównej ulicy, a ona gra tak, że wyrównuje asfalt.

„Mens agitat molem” – napisał Wergiliusz w „Eneidzie” – duch porusza materię. Jednak trochę było nie po honorze naszemu kompozytorowi, by wyrównywać asfalt w Ząbkach. Fryderyk Chopin podczas obchodów dwusetnej rocznicy swego przyjścia na świat w Żelazowej Woli postanowił więc zademonstrować nam wielkość ducha muzyki i urwał sobie oba maszty, bo więcej ich nie miał, po czym utracił sterowność. Zrobił to, byśmy wszyscy zrozumieli, że osiągnięta na siłę wypiłowana równość nie tylko w muzyce, ale i w każdej dziedzinie – w życiu społecznym, w demokracji – jest hołdem dla miernoty i degeneracji porządku.

I to właściwie było najważniejsze, co nam Fryderyk Chopin jako wysłannik przeszłych pokoleń od tych pokoleń przekazał pod koniec 2010 r. Roku obfitego w wyjątkową bezmyślność, roku pogardy dla rozumu, roku niszczenia słów, rozmowy, sensu, roku zdemolowania refleksji, roku zachwytów nad demokracją w formie ochlokracji rozświetlającej swoje mroczne mózgi i dusze dymiącymi w nocy pochodniami. Nie chce się wierzyć, gdy się czyta w tygodniku „Wprost” raport złożony z informacji wybranych z 57 tomów akt śledztwa smoleńskiego.

Reklama