Donald Tusk, Jarosław Kaczyński. Ostatni taki pojedynek
Premier i prezes przed wyborczym starciem
Przebieg walki w 12 odsłonach
1. Nieprzewidywalność losu, czyli droga do starcia
Kiedy rok i dwa lata temu pisaliśmy w „Ludziach Roku” o zbliżającym się nieuchronnie prezydenckim pojedynku Lecha Kaczyńskiego i Donalda Tuska, nikt nie mógł przewidzieć, że już w styczniu 2010 r. Tusk zrezygnuje z kandydowania, a w kwietniu zdarzy się katastrofa samolotu z prezydentem na pokładzie. Okazało się, że wszelkie prognozy mogą rozbić się o wydarzenia całkowicie nieprzewidywalne i dramatyczne. Później, w zastępstwie brata, niejako z zastępcą Tuska, zmierzył się o prezydenturę Jarosław Kaczyński. W 2011 r. dojdzie wreszcie do właściwego starcia, prawdziwszego nawet od tego, do którego w końcu nie doszło. Zmierzą się w wyborach parlamentarnych twórcy i niekwestionowani liderzy swoich formacji, środowisk, elektoratów. W walce o dusze Polaków zderzą się dwie mentalności, dwie wizje Polski, dwa temperamenty i doświadczenia.
To rewanż za 2007 r., który był rewanżem za 2005 r. Kolejnej walki promotorzy już nie zorganizują. Nie da się tak długo podtrzymywać napięcia, mnożyć kulminacji. Nie będzie już oglądalności, a przegrany odejdzie do historii, a być może – legendy. Trzeci pojedynek gigantów rozstrzygnie wszystko.
2. Ścieżki równoległe i rozstajne
Ten pojedynek musi się rozegrać, bo taka jest logika walki w tej wadze. Przeciwnicy mają niekwestionowaną przewagę nad wszystkimi innymi konkurentami i mają swoich zagorzałych fanów. Mają też argumenty, siłę, styl i charaktery.