Zaczyna się 2011 r., a więc druga dekada XXI w. U jej progu redakcja serwisu Polityka.pl zapytała kilkunastu wybitnych Polaków o to, jak według nich będzie wyglądał nasz kraj w końcu dekady, czyli w 2020 r. Jakie wyzwania nas czekają? Jakie problemy musimy przezwyciężyć? Co nam się uda, a co może skończyć się porażką? Jakie będzie miejsce Polski w Europie i w świecie? Na naszą ankietę odpowiedzieli politycy, naukowcy, przedsiębiorcy i artyści.
Zdaniem prezydenta Bronisława Komorowskiego wszystko zależy od tego, jaki będzie kształt polskiej polityki. – Jeśli zwycięży w niej duch konfrontacji, wojny polsko-polskiej, to zmiany mogą być niewielkie, zupełnie nieadekwatne do otwierających się możliwości. Jeśli główni gracze naszej polityki będą mieli ręce zaciśnięte w pięści, to zabraknie im energii i ochoty do zmierzenia się z rzeczywistymi problemami naszego kraju – pisze prezydent. Jednocześnie zachęca, aby „marzyć i wierzyć”, bo ufa, że potrafimy się zjednoczyć i wspólnie pracować, aby Polska trafiła do czołówki krajów UE.
Z kolei Janusz Palikot, polityk, przedsiębiorca i filozof, przewiduje, że wychodząc wreszcie z wieku dziecięcego, staniemy się krajem zbliżonym do nowoczesnych państw Zachodu. To zaś pozwoli nam z dystansu spojrzeć na wiele spraw, m.in. na katastrofę smoleńską czy emigrantów (których będzie przybywać). Zmiany zmiotą ze sceny politycznej zarówno Kaczyńskiego, jak i Tuska. – Z ich retoryką będą wyglądali wtedy po prostu śmiesznie – przewiduje Palikot.