Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Rozważni i romantyczni

Balcerowicz kontra Rostowski. Który ma rację?

Sielanka między Leszkiem Balcerowiczem a Jackiem Rostowskim dawno się skończyła. Sielanka między Leszkiem Balcerowiczem a Jackiem Rostowskim dawno się skończyła. Adam Chełstowski / Forum
Balcerowicz wrócił. W ciągu paru dni udało mu się ośmieszyć opozycję i narobić kłopotów rządowi. Niezły urobek jak na osobę prywatną, a właściwie jednoosobową nieistniejącą partię.
Leszek Balcerowicz, pierwszy opozycjonista RP.Leszek Szymański/PAP Leszek Balcerowicz, pierwszy opozycjonista RP.

Jasne, prof. Leszek Balcerowicz to nie byle kto, postać symboliczna, ojciec założyciel itp., ale też przegrany polityk, dziś szef niewielkiej pozarządowej organizacji. Autorytet? Jak dla kogo. Dla młodszego pokolenia co najwyżej postać historyczna, która nagle zeszła z pomnika. Dla dzisiejszych polityków jakaś nieco anachroniczna figura, ortodoksyjny liberał, dogmatyk, zakonserwowany w poglądach sprzed 20 lat. Zasłużony w innej epoce.

Może jeszcze tylko ludzie biznesu lubili czasem posłuchać opowieści Balcerowicza o wyższości sektora prywatnego, rządach rynku, o niskich podatkach, ograniczaniu wydatków socjalnych, zrównoważonym budżecie, nieskrępowanej przedsiębiorczości i innych dawnych ideałach. Kryzys gospodarczy ostatnich dwóch lat, który zmusił państwa do interwencji w gospodarkę na niespotykaną skalę, został dość powszechnie odczytany jako śmiertelny cios w wolnorynkowe iluzje, początek nowej epoki bezideowego pragmatyzmu. To powinien też być ostateczny koniec „balceryzmu”, jak czasem nazywano polską odmianę neoliberalnej doktryny, która miała jeszcze jakąś grupkę wyznawców, ale też raczej niepraktykujących. A tu, proszę, niespodzianka. Balcerowicz, z utrwaloną opinią „wroga ludu”, od dekady nie zażywał takiej popularności, nie miał tak wysokich wskaźników społecznego zaufania jak obecnie.

Leszku, czemu to robisz?

Co się stało? Otóż Leszek Balcerowicz, krytykując ostatnie decyzje rządu w sprawie otwartych funduszy emerytalnych, stał się nagle liderem opozycji. Wypełnił miejsce opuszczone przez partie polityczne. Prawu i Sprawiedliwości, budującemu swą pozycję polityczną na katastrofie smoleńskiej, debata o emeryturach była wyraźnie nie na rękę, bo mogła odwracać uwagę od spisku, zaprzaństwa i zdrady.

Polityka 06.2011 (2793) z dnia 05.02.2011; Polityka; s. 10
Oryginalny tytuł tekstu: "Rozważni i romantyczni"
Reklama