Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Bunt elit

Wykształciuchy stawiają się Platformie. Problem PO?

Elity mówią Platformie: koniec miłości. Elity mówią Platformie: koniec miłości. Corbis
Co się dzieje, pytają zdenerwowani politycy Platformy. Kiedyś się podobaliśmy, a teraz nagle przestaliśmy? Czy to koniec polityki miłości? Przecież to wciąż my, ci sami. A jednak coś się sypie.
Donald Tusk w przeszłości już parę razy leżał na ziemi.Łukasz Głowala/Forum Donald Tusk w przeszłości już parę razy leżał na ziemi.

Po ataku elit od Platformy, co pokazują sondaże, odpadają najsłabiej umocowane warstwy wyborców – to już kilkanaście procent. Erozja nie wynika z jakichś specjalnych działań PiS, to problem wewnątrz Platformy i jej elektoratu. Nastąpiło naruszenie zaufania, zerwanie niepisanej umowy pomiędzy partią a jej sympatykami. Tusk zaczął nagle irytować; nawet jego gra w piłkę, wcześniej postrzegana jako sympatyczne hobby, zaczęła drażnić, stała się przedmiotem coraz bardziej złośliwych dowcipów. Przyczyny bezpośrednie to zapewne raport MAK i histeria z tym związana, sprawa emerytur i OFE czy fatalne kwiaty dla ministra Grabarczyka.

Ale być może punktem krytycznym dla Platformy stał się konflikt pomiędzy Tuskiem a Schetyną, zapoczątkowany pozbawieniem tego ostatniego przez premiera ministerialnej funkcji po aferze hazardowej. Platforma stała się polem bitwy, zakulisowej gry interesów. Do dziś nie wiadomo, dlaczego Tusk na własną prośbę zorganizował sobie wewnętrznego wroga. To jedno z takich zaćmień, które potem trudno racjonalnie wytłumaczyć. Schetyna, aby nie dać się już nigdy upokorzyć, zaczął budować polityczną pozycję, która ma mu to zapewnić. A dodatkowo sprawić, aby Tusk przestał być traktowany w partii jako ktoś absolutnie niezbędny i nie do zastąpienia. Właśnie ta atmosfera, że może da się bez Tuska, że może premier zaczął bardziej przeszkadzać, niż pomagać, powoduje, że Platforma wpadła w dryf, wektory wyzerowały się, energia wygasła.

Zmęczone oko

Partia jest zatem podmywana z zewnątrz i od wewnątrz. Jakby powtarzała się sytuacja z czasu rządów SLD, kiedy pewność sondażowa spowodowała, że politycy Sojuszu zajęli się umacnianiem swoich indywidualnych wpływów i interesów. Tym zajęci nie zauważyli momentu, kiedy statek zaczął nabierać wody.

Polityka 08.2011 (2795) z dnia 19.02.2011; Polityka; s. 16
Oryginalny tytuł tekstu: "Bunt elit"
Reklama