Poseł PiS jest politologiem, co często gazety podają pod rozmową z Brudzińskim. Politologia – podaje słownik wyrazów obcych – to wiedza polityczna dotycząca polityki wewnętrznej danego kraju i polityki międzynarodowej. Ja nie wiem, czy tam, gdzie mieszka i gdzie pracuje Brudziński, przepływają i krzyżują się żyły wodne, ale coś musi w tym być, skoro poseł mówi od rzeczy.
W katastrofie zginęli: prezydent, ministrowie, naczelni dowódcy sił zbrojnych, autorytety polityczne, szefowie ważnych instytucji państwowych. Posłowi PiS, jak widać, to nie wystarcza. On chciałby, żeby jeszcze rządu nie było. Kto się miał tym wszystkim zająć? Radio Maryja czy poseł Brudziński, który ma na wizytówce wydrukowane „politolog”? Zazdroszczę posłowi Brudzińskiemu jego niczym nieskrępowanej wypowiedzi, ale w końcu żyje w normalnym demokratycznym kraju, więc korzysta z konstytucyjnej wolności słowa jak każdy polités (gr. obywatel) i może demonstrować bardzo dobre samopoczucie zastępujące mu w tym przypadku centralny układ nerwowy.
Jakieś strumyki zaburzające świadomość i jakieś żyły wodne muszą też występować w pobliżu posła Roberta Węgrzyna (PO). Poseł ten zasiada w komisji sprawiedliwości i praw człowieka. Nie wiem, ile Węgrzyn wie o prawach człowieka, ale z tego, co mówi, wynika, że nie wie nic, a nawet jeszcze mniej. Na pytanie o legalizację związków homoseksualnych poseł odpowiedział: „z gejami dajmy sobie spokój, ale z lesbijkami to chętnie bym popatrzył”. Dodał też, że człowiek jest tak skonstruowany, że powinien żyć w związku partnerskim zgodnie z naturą.