Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Prawda niebywała

Czym zajmują się Polacy w początkach XXI w.? – Poszukiwaniem prawdy. Prawdy przez wielkie „P”, prawdy ostatecznej i niebywałej, byle jaka ich nie zadowoli. Prawdy o Katyniu, Gibraltarze, Smoleńsku. Prawdy. Przedstawiciel rodzin katyńskich powiedział, że nie potrzebuje od Rosjan rehabilitacji, odszkodowań, pokuty, chce tylko prawdy. Piękne to i podniosłe.

Tyle że całą prawdę o Katyniu Rosjanie już powiedzieli. I, niestety, jest to prawda płaska i przyziemna. Oto tyranowi, który milionami wysyłał własnych obywateli na śmierć – strzałem w kark natychmiastową lub do łagrów na powolną – do niczego nie było potrzebne tych kilkanaście tysięcy polskich jeńców. Postrzegał ich tylko jako niepotrzebny bagaż, który w łagrach też ewentualnie mógłby sprawiać kłopoty, a na razie zużywa deficytowe jadło i absorbuje batalion NKWD odesłany do pilnowania. Cóż prostszego, niż zabić.

Być może (ale tej prawdy nie dowiemy się nigdy) gdzieś tliła się w jego półkulach chęć zemsty za 1920 r., nienawiść do zachodniej kultury. Wątpię. Dla mordercy milionów była to sprawa czwartorzędna. Podpisał beznamiętnie, obok kilkunastu innych pism przedłożonych mu tego samego dnia, zezłoszczony akurat, że przygasa mu złośliwa fajka. Siłą rzeczy, poddaństwa i rutyny podpisali służalczo i inni. Może nawet nie czytali. Nic ich nie obchodził krzyk ogromny we mgle. Potem Soso zjadł obiad i zapił gruzińskim winem, w którym wielce gustował. To wydaje mi się najbliższe niesłychanej prawdy. Straszne, ale cóż więcej mają jeszcze Rosjanie powiedzieć, zeznać albo wykrztusić.

Claude Lanzmann twierdzi, że każde poszukiwanie przyczyn Holocaustu jest policzkiem dla ofiar. Każda „przyczyna” jest bowiem wstępem do usprawiedliwienia, a przynajmniej racjonalizacji zła.

Polityka 09.2011 (2796) z dnia 25.02.2011; Felietony; s. 105
Reklama