W obszernym wywiadzie z premierem Donaldem Tuskiem, który ukaże się w najnowszym numerze Tygodnika POLITYKA, szef rządu odniósł się między innymi do medialnych spekulacji na temat zmian w swoim gabinecie i odwołaniu niektórych ministrów.
Jerzy Baczyński, Janina Paradowska: Nastroje wyraźnie się odwróciły, bunt elit przeciw Platformie jest faktem. Co się stało?
Donald Tusk: Szczerze powiedziawszy, wbrew temu, co mówi opozycja, nigdy nie byliśmy jakimiś szczególnymi ulubieńcami tak zwanych elit. Natomiast kilka spraw doprowadziło do konfliktu o konkretne interesy. Sprawa OFE nie jest może punktem zwrotnym, ale jeśli chodzi o kręgi opiniotwórcze, wywołała poważny spór i zdawaliśmy sobie sprawę, że tak będzie. Przy całym szacunku dla kompetencji Leszka Balcerowicza i jego autorytetu, uważam, że w tej akurat sprawie nie ma racji. Ale, zgadzam się, nic tak skutecznie nie przykuwa uwagi jak twarda, momentami histeryczna krytyka, pochodząca ze środowisk, co do których istniało powszechne przekonanie, że są naszym naturalnym zapleczem. Nic tak bardzo nie osłabia jak jakaś forma konfliktu domowego.
Dziś „wojna polsko-polska” wydaje się mniej ważna niż „wojna w obozie postępu”.
Jest z pewnością głośniejsza, zwłaszcza w mediach, ale nie sądzę, że jest ważniejsza. W ramach, jak to państwo nazwali, obozu postępu możemy spierać się o tempo, o konkretne rozwiązania, i dobrze, że o tym dyskutujemy. Nikt jednak nie kwestionuje głównego kierunku, samego postępu i konieczności modernizacji. Nadal uważam więc, że prawdziwy spór cywilizacyjny, polityczny i kulturowy toczy się między PO i PiS.