Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Tort podzielony

Nowy zarząd telewizji publicznej

Zaskoczenia nie było - PO, PSL i SLD podzieliły się władzą w zarządzie TVP. Upolitycznienie to przewlekła choroba trawiąca od lat publiczną telewizję. Na razie nie ma na nią lekarstwa.

Wbrew znanemu powiedzeniu, że ten kto ma telewizję, przegrywa wybory, pół roku przed nowym rozdaniem parlamentarnym partie twardo walczyły o wpływy na Woronicza. Negocjacje toczyły się miesiącami. O tym, że władza trafi w ręce ludzi PO, PSL i SLD wiadomo było już w momencie powołania nowej rady nadzorczej TVP, zanim kilka tygodni temu ruszył konkurs na prezesa.

Co więcej, wiadomo było również, jak będą wyglądały strefy wpływów. PO miała dostać prezesa i program pierwszy, SLD członka zarządu, Dwójkę i TVP Info, zaś PSL także członka zarządu, a do tego władzę w ośrodkach regionalnych. Choć ostatecznego wyboru władz dokona Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji (Rada Nadzorcza TVP jedynie rekomenduje członków zarządu), jej decyzja będzie raczej formalnością.

Tak więc – zgodnie z oczekiwaniami - kojarzony z PO Juliusz Braun zostanie prawdopodobnie prezesem. Związany z SLD Bogusław Piwowar wejdzie do zarządu telewizji. Podobnie jak łączony z PSL Marian Zalewski.

Choć taki wybór trudno uznać za najgorszy - i trudno nawet powiedzieć, czy w aktualnej konstelacji politycznej lepszy w ogóle był możliwy - to od doskonałości dzielą go lata świetlne. Pokazuje, że TVP nie udało się odsunąć od polityki (a więc dokonać tego, na co od dawna liczy część eskpertów i opinii publicznej) – po prostu teraz będzie nią rządzić inna koalicja. To porażka polityków, którzy znowu potraktowali TVP jak łup, przy okazji kompromitując ideę konkursu, jako najbardziej transparentnego sposobu wyłaniania zarządów państwowych spółek.

Dobijającym targów nie wystarczyło wyobraźni i odwagi, by – jak chciał chociażby przewodniczący KRRiT Jan Dworak – na czele TVP postawić zarząd jednoosobowy, z doświadczonym menedżerem, który nie musiałby się oglądać na innych członków zarządu i sam podejmowałby decyzje, ponosząc za nie pełną odpowiedzialność.

Reklama