Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Błahostka

Pies czyli kot

Lata 70. zeszłego wieku. Środkowy Gierek. Faceta z ministerstwa wysłano za granicę, by wynegocjował umowę w sprawie, o której nie miał pojęcia.

O żadnym języku obcym też nie miał pojęcia, więc było świetnie, bo dwa minusy dają plus. Po 12 godzinach lotu znalazł się w hotelu hen, hen gdzieś w południowo-wschodniej Azji. Zmęczony, ale postanowił się nie kąpać, bo był piątek, a on kąpał się zawsze w soboty. Zszedł na dół do baru, wypił szkocką, popił drugą taką samą. I wtedy bardzo młoda i bardzo ładna podeszła, wzięła go za rękę, drugą ręką wzięła z blatu klucz do jego pokoju i… poszli. Nie narzekał. Przeciwnie. A kosztowało go to paczkę papierosów.

Gdy po jakimś czasie wrócił do baru, czekała tam już na niego jeszcze młodsza i jeszcze ładniejsza. Nasz ekspert szybko sobie załatwił przez konsulat zakupy w strefie wolnocłowej – tanie papierosy i tanie rajstopy. Starał się jeść regularnie i dobrze, by nie opaść z sił. Nie opadł. Przez dwa miesiące wysłał pięć depesz do centrali, że rozmowy się przeciągają. Prawdę powiedziawszy – nie miał nawet czasu ich zacząć. Żył jak w raju. Pewnego ranka, gdy już z barmanem był za pan brat, zwierzył się ze swych spostrzeżeń. – Nie mogę narzekać – powiedział – mnóstwo różnych pań tu poznałem i wciąż poznaję. Powiedz, czy tu u was, w tym mieście, w ogóle nie ma uczciwych, porządnych kobiet z zasadami? Barman uśmiechnął się. – Są, są, oczywiście, że są. Tylko są bardzo drogie.

Ta anegdota zalatuje seksizmem, wiem, ale w tamtych czasach mało komu to przeszkadzało. Czym jednak zalatuje to, o czym czytam dzisiaj? Rzecznik SLD Tomasz Kalita mówi, że tendencja spadkowa PO jest wyraźna, a my (SLD znaczy) na tym korzystamy. Nasz styl polityki podoba się Polakom.

Polityka 18.2011 (2805) z dnia 29.04.2011; Felietony; s. 107
Oryginalny tytuł tekstu: "Błahostka"
Reklama