Mimo zastrzeżeń, że tak zwana Biała Księga to dokument wstępny, a nie pełny raport, prawda PiS o katastrofie smoleńskiej została ustalona. Może się jeszcze powiększyć liczba winnych, nie jest też wykluczony powrót do jakiejś wersji zamachu. Bo skoro samolot został „obezwładniony” na wysokości 15 m i wówczas, a nie w momencie zderzenia z ziemią, nastąpiła katastrofa – a tak brzmi chyba najbardziej sensacyjna hipoteza zespołu Macierewicza – można przypuszczać, że do zamachu wrócimy. Za jakieś półtora miesiąca – wówczas bowiem ma nastąpić ustalenie przez zespół przyczyny owego „obezwładnienia”, polegającego na tym, że wszystko skutkiem braku zasilania przestało działać.
Przebiegiem lotu i samą katastrofą zespół się dotychczas nie zajmował. Prześwietlał głównie okoliczności, w jakich doszło do wizyty, czy raczej dwóch wyjazdów do Katynia, i w nich szukał wyjaśnień, a przede wszystkim winnych.
Pierwsze typowanie winnych już się odbyło i jest oczywiste, że na „krótkiej liście” znalazł się premier i ministrowie: spraw zagranicznych Radosław Sikorski oraz obrony Bogdan Klich. Ważne miejsce zajmuje na niej tradycyjnie minister Tomasz Arabski z Kancelarii Premiera, minister spraw wewnętrznych Jerzy Miller oraz szef BOR. Dość nieoczekiwanie znalazła się na niej minister Ewa Kopacz czy polski akredytowany przy MAK płk Edmund Klich. Najbardziej winni są wszakże Rosjanie, bowiem to oni wprowadzili polski samolot w „śmiertelną pułapkę”, z której dowódca Tupolewa wprawdzie próbował się wyrwać, ale już nie zdołał.
Do Białej Księgi, którą wielu fachowców określa jako brednie czy manipulacje, może nie warto byłoby przywiązywać większej wagi, ale przez aktywną obecność Jarosława Kaczyńskiego na obu wielogodzinnych konferencjach prasowych, na których ją prezentowano, zyskała ona rangę oficjalnego partyjnego dokumentu PiS.