Narasta nastrój grozy: „To koniec wolnej prasy, Rydzyk miał rację z tym totalitaryzmem, Platforma bierze wszystko, zostaje już tylko »Gazeta Polska«, Polska tonie jak Titanic”, „Anglicy znowu zdradzili”, powstanie „Przekrój Rze”. Część fanów liczy jeszcze na to, że krakowski biznesmen nie będzie zmieniał profilu, zwłaszcza tygodnika, który odniósł (przy niskiej co prawda cenie i dużej akcji promocyjnej) spory sukces czytelniczy. Mniejsze nadzieje są co do samej „Rzepy”, mimo że ta gazeta też ma ostatnio przyzwoite wyniki.
Kiedy brytyjska grupa Mecom obejmowała udziały w Presspublice (51 proc., resztę ma Skarb Państwa), wprowadziła swojego naczelnego, więc tego samego można się spodziewać po spółce Gremi Media Hajdarowicza. Po stronie państwowego udziałowca Presspubliki podobno jest gotowość do odwołania Pawła Lisickiego (wcześniej na temat sprzedaży musi się wypowiedzieć jeszcze UOKiK). Na giełdzie rzekomych kandydatów na naczelnego pojawiają się pierwsze spekulacje: Bereś, Skoczylas (czyli desant krakowski), Wołek, Gauden, Najsztub, Maziarski, Leski, Łętowski.
Zaniepokojenie prawicy budzi fakt, że Hajdarowicz nie tylko podtrzymał, ale – jej zdaniem – wręcz pogłębił liberalno-lewicowy profil przejętego wcześniej „Przekroju”; że interesują go bardziej sprawy nowych technologii (przyszłość prasy widzi w tabletach), kultury, cywilizacji, że do polityki nie ma serca, a po prostu nie chce konfliktów z żadną władzą. Dlatego na pewno – to zdanie przeważa na prawicowych portalach, także samej „Rzepy” – media prawicowe otrzymały kolejny cios. Hajdarowicz, jak mówi, chce zostać szefem rady nadzorczej spółki, a potem odkupić udziały państwowe. Za 80 mln kupił pakiet kontrolny, a wartość całej spółki szacuje się na 120 mln.