Juliusz Ćwieluch: Mocno pan rozbroił gabinet ministra obrony narodowej. Pana poprzednik miał tu bogatą kolekcję modeli sprzętu wojskowego.
Tomasz Siemoniak: Zastałem tylko model samolotu F-16. Wcześniej minister Szczygło wymienił wszystkie obrazy, które pokazują klęski naszego oręża, na obrazy, które pokazują zwycięstwa. To sympatyczne.
No i mam jeszcze model pomnika hetmana Czarnieckiego, który przed bitwą forsuje Pilicę. Dostałem go od komitetu honorowego budowy pomnika. Jeśli chodzi o zmiany w gabinecie, to poprosiłem tylko o wstawienie zegara. Mam dużo spotkań. Przydaje się.
Działa? Pytam, bo spora część zegarów stojących w tym gmachu stoi dosłownie i w przenośni, co dziennikarze uznawali za bardzo symboliczne.
Ten działa.
Zawsze intrygowało mnie co jest za tymi tajemniczymi drzwiami koło pana biurka?
Chce pan zobaczyć, to zapraszam (w tym momencie minister Siemoniak przemierza gabinet i wchodzimy przez drzwi do kolejnego, całkiem sporego salonu, ale już bez biurka, za to z fotelami i sofą z funkcją do spania). To miejsce do mniej oficjalnych spotkań, które wykorzystuję do oglądania ważnych dla mnie wiadomości, bo tylko tutaj jest telewizor. (Idziemy dalej). Tutaj po lewej jest kuchnia, którą urządził jeszcze minister Okoński (widać, że minister Zbigniew Okoński kierował resortem 16 lat temu - takiej kuchenki gazowej nigdzie się już nie kupi. Lodówkę, w międzyczasie chyba wymieniono. Pozostałych mebli raczej nie). Jest jeszcze łazienka z prysznicem i jeszcze jeden salon. Trzymam tam różnego rodzaju pamiątki, którymi dosyć obficie obdarowywany jest resort. (wracamy).