Burze opozycji, spokój koalicji
PiS, SLD, Ruch Palikota – spore zmiany po wyborach.
Z jednej strony - pogrążone w ostrym kryzysie, kurczące się w oczach SLD. Z drugiej pęczniejący, emanujący świeżą siła Ruch Palikota – to na lewicy. Z prawej strony mamy PiS, które przegrało szóste wybory z rzędu. I już samo to sprawia, że w partii Jarosława Kaczyńskiego pewnie za chwilę nadejdzie czas wystawiania rachunków za kampanię. Okres po-kampanijny będzie obfitował w ciekawe wydarzenia w partiach opozycyjnych. Na ich tle, toczące się w zaciszu gabinetów uzgodnienia między koalicjantami z PO i PSL na temat nowego rządu, wydają się nudną rutyną. Czy to nie najlepszy dowód na coraz bardziej cywilizującą się polską scenę polityczną?
Ruchy Ruchu
Szczególnie wejście do Sejmu ekipy Palikota będzie wprowadzać ferment w polityce, i oddziałując na dwie strony – w kierunku PO i SLD. Jeśli tylko Janusz Palikot nie pożegluje głębiej w tani antyklerykalizm i populizm o lepperowskim posmaku, można się spodziewać z jego strony dość ciekawych zagrań. Jak na razie Palikot poczyna sobie energicznie. Nazajutrz po wyborach zaprosił Aleksandra Kwaśniewskiego i Ryszarda Kalisza do dyskusji nad przyszłością lewicy. Ruch znakomity w swej prostocie – Palikot wyraźnie idzie za ciosem, chcąc osłabić i zdominować SLD, które leży bezruchu po ciężkim nokaucie, i dopóki nie wybierze nowego szefa, może tylko bezradnie obserwować rozwój wydarzeń.
Z kolei we wtorek Palikot zadeklarował, że jest gotów poprzeć rząd Platformy gdyby partia Tuska chciała zerwać z PSL. Warunek jest jeden - że wejdą do niego bezpartyjni fachowcy zgłoszeni przez jego ugrupowanie.
Oczywiście to warunek dla Tuska nie do spełnienia (a też i nie ma wcale takiej potrzeby), ale samo to, że pojawił się na stole, jest miłe dla ucha nie tylko wyborcy Ruchu, któremu szef chce pokazać, że jest silnym i poważnym graczem.