Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Polak, Słowak dwa bratanki

Spory wokół prywatyzacji Kasprowego

Może warto dogadać się ze Słowakami nie tyle o sprzedaży kolejek na Kasprowy, co o utworzeniu ponadgranicznego regionu narciarskiego Tatry?

Słowacka spółka Tatry Mountain Resorts oraz Krynica, Zawoja, Szczawnica i Czernichów podpisały list intencyjny w sprawie ewentualnego zakupu Polskich Kolei Linowych (PKL – operator kolejek górskich w popularnych turystycznie miejscowościach Podhala). List zawiera klauzulę pozwalającą przystąpić do porozumienia Zakopanemu i Kościelisku dwóm pozostałym gminom, na terenie których PKL ma swoje kolejki i wyciągi narciarskie.

Słowacy deklarują pieniądze na zakup akcji PKL. Samorządy mają mieć też „prawo realnego wpływu na decyzje spółki” – w tym możliwość veta w razie prób likwidacji kolejek, bądź sprzedaży poszczególnych stacji zimowych. Dla gmin-sygnatariuszy porozumienia spółka ze Słowakami – mającymi na koncie udaną modernizację stacji narciarskich po swojej stronie Tatr – to szansa na rozwój i zyski z turystyki. Zyskać mogą też polscy narciarze i turyści.

Rzecz w tym, że w majątku PKL prawdziwą perłą w koronie są kolejki zakopiańskie: zwłaszcza na Kasprowy Wierch i Gubałówkę. Tymczasem ich sprzedaż budzi emocje.

Przeciwnicy transakcji twierdzą, że to „dobro narodowe”. Ekolodzy przypominają, że w przypadku Kasprowego chodzi o tereny objęte ochroną w ramach Tatrzańskiego Parku Narodowego, uznawanego przez UNESCO za część Światowego Rezerwatu Biosfery i wpisanego na listę Natura 2000. Grupa góralskich rodzin straszy procesami o odszkodowania. Kiedy w II RP budowano kolejkę na Kasprowy, mających tam swoje działki wywłaszczono w imię powszechnego dostępu do gór. Sprzedaż kolei prywatnym biznesmenom przeczy tej idei – argumentują potomkowie byłych właścicieli tamtejszych hal.

Rzecz w tym, że bez inwestycji i unowocześnienia infrastruktury w rejonie Kasprowego ta święta góra polskiego narciarstwa taką pozostanie tylko we wspomnieniach.

Reklama