W różnym czasie popełniono cztery mroczne zbrodnie, których wspólnym ogniwem był Adam Ch. spod Wołomina, z powodu dziobatej twarzy zwany Pryszczem. Zanim padł ofiarą zabójstwa, prawdopodobnie sam zabił. Ale przed 10 laty skazano za to kogo innego. Musieli o tym wiedzieć policjanci i prokuratorzy z Białegostoku. Dlaczego nie podjęli właściwego tropu?
Krwawy szlak
1. Ginie ochroniarz Kozyr. Lipiec 1999 r., mazurski Wiartel między Piszem a Rucianem. Grupa mężczyzn z Łomży przyjeżdża kilkoma samochodami. Szukają Mirosława K., zwanego Kozyrem, ochroniarza w agencji towarzyskiej. Chcą się zemścić za pobicie ich kolegi. Kozyr idzie ulicą, jest pijany i rozebrany do pasa. Łomżyniacy dopadają go, wrzucają do bagażnika samochodu, wywożą do lasu. Tam biją, przypalają, nacinają skórę tasakiem, wreszcie strzelają do niego z pistoletu. Kozyr trafiony poniżej pleców, wykrwawia się na śmierć.
2. Ginie właściciel Czaru Tygrysicy. Sierpień 1999 r., Olsztyn, blok mieszkalny przy ul. Skłodowskiej. W jednym z mieszkań działa agencja towarzyska Czar Tygrysicy. Dzwonek do drzwi, otwiera właściciel. Dziewczyny z agencji słyszą dwa strzały, jeden pocisk wbija się we framugę drzwi, drugi trafia w serce właściciela.
3. Ginie Pryszcz. Sierpień 2004 r., kilka osób spędzających czas w ogródku piwnym w Warszawie przenosi się do mieszkania przy ul. Szkoły Orląt. Tam kontynuują libację. Jeden z mężczyzn, Pryszcz, zasypia. Wtedy pojawia się Wiesław B., wspólnik Pryszcza w interesach, i strzela z pistoletu. Zabiera przygotowane do sprzedaży narkotyki i pieniądze; zwłoki Pryszcza wywozi samochodem w okolice Zambrowa, podpala je w lesie.