Wyborcze zwycięstwo Platformy Obywatelskiej i przedłużenie mandatu na rządzenie koalicji PO-PSL oraz zmierzch opozycji – to najważniejsze wydarzenia w polskiej polityce minionego roku. Niecierpliwi Polacy po raz pierwszy po 1989 r. – a według bardziej skrupulatnych wyliczeń po raz pierwszy od czasu odzyskania niepodległości w 1918 r. – powierzyli władzę tej samej partii drugi raz z rzędu. Koalicja jest jednak słabsza o kilka głosów, a opozycja arytmetycznie silniejsza, tyle że w kłopotach i rozłamach.
Gdyby w jednym ujęciu przedstawić aktorów polskiej sceny politycznej końca 2011 r., ten obraz mógłby wyglądać tak: na czele premier Donald Tusk z transparentem: „Europa, reformy”; za poły próbuje go powstrzymać wicepremier Waldemar Pawlak. Zupełnie oddzielnie, w pozie Rejtana, ale w pozycji stojącej, bo przecież nie na kolanach, trwa niezłomny Jarosław Kaczyński z transparentem – „Nie pozwalam!”, tyle że z tyłu widać sporą grupę czmychających działaczy. Pośrodku Leszek Miller i Janusz Palikot wyrywają sobie mocno poszarzałe płótno z napisem „Lewica”. Nieco wyżej prezydent Bronisław Komorowski z zadowoleniem patrzy na wykres sondaży pokazujących jego osobiste wysokie poparcie. W tle trzeba koniecznie umieścić kilka narodowych rekwizytów – na tym nieco dalszym smoleński wrak i krzyż z sejmowej sali. Powinno się znaleźć miejsce na znak „zakaz pedałowania”, kilka kibolskich szalików koniecznie z napisem „Polska” i trochę masek przydatnych do zasłaniania twarzy w trakcie narodowych manifestacji.
W minionym roku wszystkie te osoby i rekwizyty pozostawały w grze, ponieważ żaden spór nie został unieważniony, żadna z przepowiedni i żadne z oczekiwań nie zostało w pełni spełnione, ale też żadne nie straciło zupełnie aktualności.