Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Minister uśmierza ból

O kształcie list leków refundowanych decydować będą eksperci medyczni, a nie koncerny farmaceutyczne. To zdanie, wypowiedziane przez ministra zdrowia Bartosza Arłukowicza, padło o trzy dni za późno, bo dopiero w czwartek 22 grudnia. Wcześniej resort uporczywie milczał, za to w mediach wrzało, że państwo oszczędza na życiu i zdrowiu pacjentów. Kapitał polityczny przy tej okazji próbował zbić SLD, a PiS na ostatni dzień przed sylwestrem zwołało nawet posiedzenie sejmowej komisji zdrowia. Wyliczano, jakie leki z listy wypadły, jakie zdrożeją, a jakie powinny na nią trafić. Szczegóły usiłowały podpowiadać agencje PR wynajęte przez koncerny. Wszystko w trosce o chorych.

Arłukowicz bronił się sprawnie. Plastrów przeciwbólowych dla chorych na nowotwory do tej pory na liście nie było, bo po prostu zapewniają je programy terapeutyczne aż do końca czerwca następnego roku. Teraz się znajdą, gdyż ministerstwu udało się wynegocjować z producentami niższe ceny. Podobnie z insulinami. Spośród trzydziestu ośmiu specyfików obecnych na rynku cena trzydziestu dwóch spadła, a tylko kilku wzrosła. Jak na razie twarde negocjacje ministerstwa z producentami zaowocowały tym, że średnie ceny na leki udało się obniżyć o 10 proc. „Mają być tańsze dla wszystkich, nie tylko dla tych, którzy trafią na promocje” – to następny ważny cytat z Arłukowicza. Od stycznia ceny na leki refundowane będą bowiem sztywne.

My, pacjenci, jesteśmy w tej zażartej batalii tylko zakładnikami. Prawdziwa walka toczy się nie o nasze zdrowie, ale o pieniądze. Umieszczenie specyfiku na liście refundacyjnej oznacza dla jego producenta ogromne zyski, zniknięcie – dotkliwie pogarsza sytuację finansową. Nic dziwnego, że to właśnie branża farmaceutyczna wydaje tak wielkie sumy na lobbing, często stosując chwyty poniżej pasa. Im bardziej nastraszy się pacjentów, że państwo robi im krzywdę, tym większa nadzieja na zwycięstwo. Dlatego źle się stało, że Arłukowicz wyłuszczył swoje, zasadne przecież, stanowisko tak późno i tak późno wprowadził korekty na listach. Dla wielu pacjentów ostatnie dni w roku okazały się bardzo nerwowe, a kolejki w aptekach bez sensu się wydłużyły.

Polityka 01.2012 (2840) z dnia 03.01.2012; Komentarze; s. 5
Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną