Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Wojny w wojsku

Armia podzielona, armia sfrustrowana

„Z raportów Najwyższej Izby Kontroli wynika, że wojsko jest strukturą słabo zarządzaną, o dużej skłonności do niegospodarnego wydawania pieniędzy”. „Z raportów Najwyższej Izby Kontroli wynika, że wojsko jest strukturą słabo zarządzaną, o dużej skłonności do niegospodarnego wydawania pieniędzy”. Grzegorz Jakubowski / Forum
Strzał prokuratora Mikołaja Przybyła był przypadkiem jednostkowym. Ale mógł też wynikać z sumy napięć, konfliktów i atmosfery zagrożenia, panujących w całym środowisku wojskowych.
„Wojsko czuje się osaczone, ograniczane w możliwościach przez polityków, zaatakowane przez cywilów”.mashleymorgan/Flickr CC by SA „Wojsko czuje się osaczone, ograniczane w możliwościach przez polityków, zaatakowane przez cywilów”.

Dramatyczna próba samobójcza płk. Mikołaja Przybyła, zastępcy wojskowego prokuratora okręgowego w Poznaniu, była zapewne gestem rozpaczy nawiązującym do tradycji żołnierskiego poczucia honoru, ale miała też wydźwięk nieco teatralny. Prokurator wszystko rozegrał z rozmysłem: zorganizował konferencję prasową, przeczytał oświadczenie, wyprosił na pięć minut dziennikarzy, przeładował broń i strzelił do siebie. Z komunikatów lekarskich wynika, że na szczęście odniósł stosunkowo niegroźne obrażenia.

Pretekst: inwigilacja dziennikarzy

Prok. Przybył – jak wynikało z odczytanego oświadczenia – zaprotestował przeciwko działaniom Prokuratury Generalnej, kierowanej przez Andrzeja Seremeta, oraz – jak to określił – nagonce medialnej i nieprawdziwym informacjom, które podważały wiarygodność jego i podległych mu prokuratorów. Rzecz dotyczyła inwigilacji dziennikarzy, jak ochrzciły to media.

W listopadzie 2010 r. poznańska Prokuratura Wojskowa zaczęła sprawdzać, w jaki sposób dochodziło do przecieków do prasy w sprawie śledztwa smoleńskiego. Podejrzewano m.in. prok. Marka Pasionka, nadzorującego to śledztwo z ramienia Naczelnej Prokuratury Wojskowej. Sprawdzano telefony Cezarego Gmyza z „Rzeczpospolitej” i Macieja Dudy z portalu TVN24.pl – podejrzewano bowiem, że to im prok. Pasionek przekazuje informacje.

Jeszcze przed zakończeniem postępowania „przeciekowego” prok. Pasionka odsunięto od trwającego wciąż śledztwa smoleńskiego, zawieszono w czynnościach i skierowano wniosek o ukaranie go do sądu dyscyplinarnego. Ale powodem tych restrykcji były nie tyle jego kontakty z mediami, ile spotkanie, jakie odbył z pewnym agentem FBI. Podejrzewano, że ujawnił amerykańskiemu funkcjonariuszowi tajemnice śledztwa smoleńskiego.

Polityka 02.2011 (2841) z dnia 11.01.2012; Temat tygodnia; s. 10
Oryginalny tytuł tekstu: "Wojny w wojsku"
Reklama