Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Debata.pl

Porozumienie ACTA, mimo mrozów, ciągle budzi gorące emocje. Na ulicach miast gromadzą się protestujący, w weekend w Warszawie odbył się Improwizowany Kongres Wolnego Internetu. W końcu w poniedziałek Donald Tusk spotkał się na debacie z uczestnikami sporu. Gorąca dyskusja nie przyniosła rozstrzygnięcia. „Wszyscy jesteśmy internautami” – przekonywał premier. A skoro tak, to nie możemy oczekiwać, że istnieje jedno jedynie słuszne rozwiązanie. Swoje racje mają twórcy, nie można pominąć argumentów producentów, należy zrozumieć obawy protestujących. Dlaczego jednak awantura wybuchła dopiero teraz, skoro ACTA była dostępna dla wszystkich od wielu miesięcy, a od 2007 r. obowiązuje w Polsce prawo o wiele bardziej restrykcyjne, niż zakłada nieszczęśliwe porozumienie? – nie rozumiał Donald Tusk.

Żeby lepiej zrozumieć, zadeklarował wyczerpującą, wielomiesięczną debatę przyznając przy okazji samokrytycznie, że najwyraźniej władzy zabrakło refleksu i intuicji w ocenie, co jest ważne dla coraz większej części społeczeństwa na początku XXI w. I tu chyba leży klucz do problemu. Premier nie dostrzegł zagrożenia, bo nie otrzymał sygnałów ani od swoich urzędników, ani od opozycji politycznej. Zawiodło własne wyczucie. Tymczasem nieoczekiwanie na scenie pojawił się nowy, tajemniczy aktor – młodzi w większości ludzie, gotowi mimo mrozów i ideowych podziałów trwać przy proteście w ważnej dla siebie sprawie.

Premier najprawdopodobniej ma rację, że ACTA stała się tylko pretekstem, który zainicjował eksplozję, ta zaś ujawniła głęboki kryzys zaufania do władzy. I do reszty klasy politycznej, należy uczciwie dodać. W takiej sytuacji sama, nawet wielomiesięczna, debata nie przyniesie skutków, o ile nie będzie jej towarzyszyć szczególna otwartość – gotowość zrozumienia, że Internet zmienia nie tylko formy uczestnictwa w kulturze, lecz także sposoby mobilizacji politycznej. Trudno je zrozumieć, bo wymykają się tradycyjnym formom organizacji i reprezentacji. Nawet więc jeśli jest wola rozmowy, będzie wracać pytanie: z kim i jak rozmawiać?

Polityka 06.2012 (2845) z dnia 08.02.2012; Komentarze; s. 6
Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną