Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Porozmawiajmy o rozmowach

W ubiegłym tygodniu bardzo wiele rozmawiano. W zaciszu gabinetów, na sali sejmowej, w kuluarach, a także na ulicach. Za pośrednictwem mediów i bez nich. Rozmawiano przyciszonymi głosami, a czasem krzycząc. Często mówiono też do ściany albo od rzeczy. Kto na tych rozmowach najwięcej skorzystał? Zwycięzców tygodnia jest dwóch. Pierwszym jest koalicja, która wreszcie porozumiała się w kwestii zmian w emeryturach, co z Waldemara Pawlaka nie czyni niewolnika podążającego za zwycięskim rydwanem Tuska, lecz partnera – coraz trudniejszego i mniej przewidywalnego, ale jednak partnera. Drugim wygranym okazał się przewodniczący NSZZ Solidarność Piotr Duda. Wniosek o emerytalne referendum zgodnie z oczekiwaniami przepadł, ale to Duda w dużym stopniu sprawił, że to, co mogło stać się wyłącznie awanturą, także uliczną, miało sporo walorów merytorycznych.

Dobre sejmowe wystąpienie Dudy zawierało tyle demagogii, ile związkowcowi przystoi, ale też sporo argumentów istotnych i ważnych pytań, które w związku z wydłużaniem czasu pracy zadają sobie nie tylko związkowcy. Duda stronił od podlizywania się partiom, otwierał pole do dialogu z rządem. Nie dopuścił, by sejmowa debata zagłuszona została przez krzyki z galerii (zgodził się, że tylko on z ekspertami znajdzie się na sali sejmowej) i jeszcze przed głosowaniem uspokajał nastroje zgromadzonych na ulicy i coraz bardziej bojowych związkowców.

Piotr Duda wyrasta więc na lidera związkowego nowej generacji. Stawia na sprawność organizacyjną (zebranie prawie 2 mln podpisów to poważne przedsięwzięcie), na różne formy protestu, a nie tylko burzliwe demonstracje, wyraża, czasem bardzo ostro, pracownicze roszczenia, ale też dostrzega uwarunkowania ekonomiczne.

Polityka 14.2012 (2853) z dnia 04.04.2012; Komentarze; s. 7
Reklama