Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Nowa rola Patyka

Niejasny przełom w sprawie Papały

Pięciu mężczyzn trafiło do aresztu pod zarzutem udziału w napadzie rabunkowym i zabójstwa byłego komendanta głównego policji. Jeden z nich, Igor. Ł., ps. „Patyk” to świadek koronny prokuratury. Obciążył go inny świadek koronny. Wojna świadków?

Według Prokuratury Apelacyjnej w Łodzi Patyk i jego kompani próbowali ukraść byłemu komendantowi głównemu samochód. W trakcie napadu zastrzelili go.

Patyk był w latach 90. prawdziwym stachanowcem wśród złodziei samochodów. Jego konto obciąża kilkaset kradzieży, przeważnie luksusowych aut. Należał do tzw. złodziejskiej grupy Jasików, podporządkowanej gangowi pruszkowskiemu. Kiedy wpadł, postanowił pójść na współpracę – wytargował status świadka koronnego. Obciążył m. in. kilkunastu stołecznych policjantów. Opowiadał, że płacił im pieniądze za informacje i przymykanie oczu na jego działalność. Na podstawie jego zeznań prokuratura katowicka doprowadziła do wielomiesięcznych aresztowań funkcjonariuszy. Część z nich po latach została uniewinniona – podczas procesów wyszło na jaw, że Patyk obciążał ich z zemsty. Utrudniali mu złodziejską robotę.

Czy świadek kłamał?
Po roku 2000 wybuchła sensacja, kiedy wyszło na jaw, że Patyk jest świadkiem prokuratury warszawskiej w sprawie zabójstwa gen. Papały. Cudowny przypadek zrządził, że akurat buszował na parkingu przed domem, w którym mieszkał gen. Papała, chciał buchnąć jakieś auto, kiedy ktoś zastrzelił byłego szefa policji. Patyk zeznał, że wśród zabójców rozpoznał Ryszarda Boguckiego, odbywającego dzisiaj wyrok za zabicie słynnego Pershinga, oraz Krzysztofa W., byłego zapaśnika (w tym czasie już nie żył, zginął w wypadku).

Dlaczego mu uwierzono? Jak ujawnił dwa lata temu znany dokumentalista i niezależny dziennikarz Sylwester Latkowski, dwie grupy policyjnych analityków, które przeprowadzały audyty śledztwa w sprawie Papały - prowadzonego przez specjalną grupę dochodzeniową - wskazały na nieprawidłowości. Z analiz wynikało, że opowieści Patyka są niewiarygodne, a on sam powinien znaleźć się na liście podejrzanych. Analizy długo ukrywano. Dopiero, kiedy po 12 latach nieudanych poczynań warszawskich śledczych postępowanie - decyzją ówczesnego ministra sprawiedliwości Krzysztofa Kwiatkowskiego - przeniesiono do prokuratury łódzkiej, śledztwo nabrało tempa.

Dalsze wątpliwości
Areszt dla Patyka i jego kompanów nie oznacza, że w sprawie śmierci gen. Papały wszystko jest już jasne. Przeciwnie, pojawiają się nowe wątpliwości. Rok temu z łódzkiej prokuratury wyszły przecieki, że świeżo pozyskany świadek koronny Piotr K., ps. „Broda” wie dużo o zabójstwie byłego komendanta policji. Miał zeznać, jak podał portal TVN 24, że Papałę zastrzelili dwaj obcokrajowcy: Rosjanin i Białorusin. Dzisiaj rzecznik łódzkiej prokuratury powołuje się na zeznania świadka koronnego, który feralnego wieczoru był na miejscu zdarzenia. To on obciążył Patyka. Rzecznik nie ujawnił pseudonimu nowego świadka, ale jest więcej niż prawdopodobne, że chodzi właśnie o Brodę.

Broda jest zawodowym oszustem, sam tak się przedstawiał składając zeznania przed sądem w Częstochowie, w sprawie grupy ożarowskiej. Snuje różne opowieści, czasem kompletnie niewiarygodne. Czy w tej sprawie mówi prawdę? Nie wiemy. Jedno jest natomiast pewne, sensacje ogłoszone przez śledczych z Łodzi, zaprzeczają wszystkim dotychczas przyjętym wersjom śledczym.

Ryszard Bogucki i Andrzej Z. , ps. „Słowik”, którzy przed sądem odpowiadają właśnie za współudział w spisku na życie gen. Papały, dostali alibi nie do zbicia. Podobnie zmieniała się sytuacja prawna głównego podejrzanego o zlecenie zabójstwa, Edwarda M., polonijnego biznesmena z Chicago. Może domagać się wysokiego odszkodowania za niesłuszne przetrzymywanie w areszcie ekstradycyjnym i utratę dobrego imienia. Pozostaje otwarta kwestia odpowiedzialności, jaką powinni ponieść funkcjonariusze publiczni – prokuratorzy i szefostwo spec-grupy dochodzeniowo-śledczej – którzy zawierzyli Patykowi, chronili go zapewniając mu bezkarność, brnęli w wersję z Edwardem M. w roli głównej, wydawali pieniądze podatników na ekspertyzy i wciąż przez 12 lat dreptali w miejscu.

Wszystko to pod jednym zastrzeżeniem: że łódzka prokuratura ma w garści mocne dowody na wersję, jaką przedstawiła. Na razie o tych dowodach milczy. Przedstawia jeden, zeznania świadka koronnego na innego koronnego.

Może przecież okazać się, że obaj koronni są siebie warci.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną