Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Władca zielonej wyspy

Platforma traci, a w co gra Donald Tusk?

„Tusk okazał się premierem, którego mandatem do władzy nie były działania rządu, lecz opozycji”. „Tusk okazał się premierem, którego mandatem do władzy nie były działania rządu, lecz opozycji”. Mirosław Gryń / Polityka
Choć rządzi Polską od pięciu lat, wciąż pozostaje zagadką. Nie wiemy, czy Donald Tusk posiadł wiedzę, której inni nie mają. Czy też nie rozumie tego, co dla innych jest jasne.
„Premier swoją antypolityką chce posłużyć się w epoce, która zdaje się prosić o realną politykę, o śmiałe i wyraziste decyzje”.Mirosław Gryń/Polityka „Premier swoją antypolityką chce posłużyć się w epoce, która zdaje się prosić o realną politykę, o śmiałe i wyraziste decyzje”.

Im dłużej na Tuska patrzymy, tym trudniej go rozgryźć. Bez wątpienia jest twardy i zdolny do ryzyka. Pokazał to w 2007 r., kiedy bez najmniejszego problemu pokonał Kaczyńskiego. W bezpośrednim pojedynku, w debacie wyborczej, znokautował rywala, przesądzając o zwycięstwie Platformy. Polityk, w którym Geremek widział „chłopca w krótkich spodenkach”, którego Roman Giertych nazywał „ciamciaramcią”, pokonał najostrzejszego gracza swojej epoki. Jego intronizacja miała więc w sobie rozmach. Nie był premierem, który władzę dostał na tacy, ale ją wydarł w najbardziej brutalnej wojnie na górze, jaką widziała III RP.

Jednak jako premier pokazał inne oblicze, bardzo kunktatorskie, gdyby nie wcześniejsza bitewna odwaga, można by powiedzieć – tchórzliwe. Od samego startu prowadził najbardziej minimalistyczną politykę, jaką widziała polska demokracja. Lider najbardziej reformatorskiego środowiska lat 90. dekadę później stał się czołowym wrogiem reform. Równie fanatycznym w swojej nowej roli, co entuzjastycznym w poprzedniej.

Doszło do tego, że to właśnie jemu Leszek Balcerowicz powiesił sławny zegar zadłużenia. Bo żaden premier od 1989 r. nie wydawał publicznych pieniędzy tak lekko i tak niepotrzebnie. Wydawał tylko po to, aby społeczeństwo nie poczuło najmniejszego bólu, aby nie mogło zgłosić wobec rządu najmniejszej pretensji. Do tego doszedł sławny piar, w którym najciekawszy był nie jego rozmach, ale cel. Otóż był stosowany nie po to, aby nagłośnić sukcesy w rządzeniu, ale aby ukryć fakt, że władza do takich sukcesów w ogóle nie dąży.

Co Tuskiem kierowało – mądrość, oportunizm czy lękliwość?

Polityka 21.2012 (2859) z dnia 23.05.2012; Ogląd i pogląd; s. 16
Oryginalny tytuł tekstu: "Władca zielonej wyspy"
Reklama