Wydawać by się mogło, że jesteśmy już zeuropeizowani i zestandaryzowani, ale zmotoryzowany przybysz na Euro 2012 skonfrontuje się z naszym oryginalnym oznakowaniem kółko/trójkąt w toaletach czy też z osobliwym pojmowaniem zielonego światła na drogach. Niemieckie MSZ na swojej stronie internetowej, oprócz propozycji zaszczepienia się przed wyjazdem na wściekliznę i żółtaczkę zakaźną, ostrzega kibiców przed naszą poczciwą zieloną strzałką, sygnalizującą warunkową możliwość skrętu w prawo.
We wszystkich krajach UE, a także u naszych wschodnich sąsiadów, świecąca strzałka oznacza: można jechać, droga wolna. W Polsce kierowca może skręcić w prawo tylko po upewnieniu się, że po pasach nie idą piesi i że żaden samochód nie nadjeżdża z lewej strony.
Korespondent niemieckiego dziennika „Suddeutsche Zeitung” w Warszawie próbował dowiedzieć się od polskiego MSZ, jak poinformuje cudzoziemskich gości, że Polska jest jedynym krajem w Europie, gdzie trzeba zatrzymać się przed zielonym światłem. Dostał odpowiedź: MSZ nie jest resortem właściwym w przedmiotowej sprawie. Czy przed Euro 2012 nie powinniśmy jednak przygotować instrukcji obsługi Polski dla cudzoziemców?