Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Ćwiczenia lewą nogą

Palikot ostro skręca w lewo. Co słychać w jego partii?

Pierwszomajowa konwencja Ruchu Palikota w Sali Kongresowej. Od lewej: senator Kazimierz Kutz, Monika Palikot, Janusz Palikot i wicemarszałek Sejmu Wanda Nowicka. Pierwszomajowa konwencja Ruchu Palikota w Sali Kongresowej. Od lewej: senator Kazimierz Kutz, Monika Palikot, Janusz Palikot i wicemarszałek Sejmu Wanda Nowicka. Adam Chełstowski / Forum
Próbując pokonać SLD Janusz Palikot zapędził się tak daleko na lewo, że w końcu wywołał niepokój we własnych szeregach.
Janusz Palikot ogłasza w Kongresowej nowy, skrajnie lewicowy program społeczny Ruchu Palikota.Adam Chełstowski/Forum Janusz Palikot ogłasza w Kongresowej nowy, skrajnie lewicowy program społeczny Ruchu Palikota.

Korekta kapitalizmu, czyli kurs na skrajnie lewicową, społeczną retorykę, to kolejne posunięcie Janusza Palikota. Na razie średnio udane, zresztą tak jak inne. Zmarginalizowanie SLD się nie powiodło, jednoczenie lewicy wespół z Aleksandrem Kwaśniewskim również; o akcjach ze zdjęciem krzyża z sali sejmowej, odebraniem partiom budżetowych dotacji czy legalizacją marihuany mało kto pamięta. W partii zaczęły podnosić się głosy, że lider zaczyna popełniać błędy. Paliwo, na którym jechał Ruch, zaczęło się wypalać.

– Palikotowi nie wyszedł frontalny atak, więc postanowił obejść Sojusz ze skrajnie lewej strony, próbując przy okazji ugryźć socjalnie nastawionych wyborców PiS – twierdzi Jarosław Makowski, szef Instytutu Obywatelskiego, think tanku Platformy Obywatelskiej. – Zdał sobie sprawę, że w dobie kryzysu to nie program zaciskania pasa i walka z Kościołem przysporzą mu poparcia, którego potrzebuje, aby spełnić swe marzenia o fotelu premiera.

Teologia kapitalizmu

Palikot jasno daje do zrozumienia, o czyje głosy będzie teraz walczył – bezrobotnych, słabo zarabiających, pracujących za granicą, a także tych, którzy przeszli na wcześniejszą emeryturę, by uciec przed bezrobociem (jak wyliczył, jest ich grubo ponad 10 mln). To z myślą o nich ogłosił (skrajnie populistyczne) hasło polityki pełnego zatrudnienia, którą ma realizować po dojściu do władzy.

W tym celu niczym zapiekły alterglobalista krytykuje kapitalizm, „jedną z najbardziej bezwzględnych religii, która tym, którzy mają gorzej, wmawia, że są temu winni”. Z myślą o tej części elektoratu zapowiedział również, że pod jego rządami nie będzie umów śmieciowych, a państwo rozpocznie program budowy fabryk i wprowadzi „podatek solidarnościowy dla tych, którzy mają największe fortuny” (czyli pewnie też dla siebie).

Reklama