Tygodnik „Gazeta Polska” drukuje na pierwszej stronie „ostatnie zdjęcie prezydenta Lecha Kaczyńskiego” – stojącego między rzędami foteli w rządowym Tu-154 M podczas lotu do Smoleńska. Ma to być odpowiedź na publikację „Newsweeka”, który ujawnił ostatnio, że badający okoliczności katastrofy prokuratorzy wojskowi dysponują zdjęciami zrobionymi we wnętrzu samolotu krótko przed wypadkiem i że fotografie te mogą pomóc w ustaleniu rozmieszczenia pasażerów w samolocie oraz w rozstrzygnięciu, czy doszło w nim do wybuchu. Według informacji „Newsweeka” wstępne analizy nie potwierdzają eksplozji.
„Gazeta Polska” dowodzi, że zdjęcia nie mogą pomoc w wykluczeniu forsowanej przez nią od wielu miesięcy teorii zamachu. Cytuje wypowiedź anonimowego specjalisty od badania wypadków lotniczych, według którego fotografie „w żaden sposób o niczym nie rozstrzygają”, bo nie widać na nich całego wnętrza samolotu, a pasażerów uwieczniono od tyłu „co praktycznie uniemożliwia rozpoznanie” (w rzeczywistości są rozpoznawalni).
Za opublikowanie zdjęcia chwali „Gazetę Polską” Marta Kaczyńska. Według niej dzięki temu „każdy może zobaczyć, że mamy do czynienia z pewną grą” (nie wiadomo jednak przez kogo prowadzoną: dziennikarzy? prokuratorów? a może jeszcze kogoś innego?).
Przypomnijmy więc, że fotografia pochodzi z akt śledztwa, które objęte jest tajemnicą. Ten kto je skopiował, zrobił to nielegalnie. O czym Marta Kaczyńska – jako osoba mająca w śledztwie status poszkodowanej, ale przede wszystkim jako prawnik – doskonale wie. Dwa lata temu, w jednej z licznych poświęconych Marcie publikacji, jej mąż - Marcin Dubieniecki mówił o niej: „Perfekcyjna legalistka, każdą sprawę będzie dziesiątki razy analizować, aby mieć pewność, czy te rozwiązania, które będzie proponować, będą zgodne z prawem”.