Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Łabędy: łabędzi śpiew?

Hala z wyprodukowanymi wozami zabezpieczenia technicznego WZT-3. Hala z wyprodukowanymi wozami zabezpieczenia technicznego WZT-3. Andrzej Kiński / Polityka

Kontrakt dziesięciolecia” na 204 wojskowe wozy zabezpieczenia technicznego dla Indii wisi na włosku. Zamówienie, które miało uratować Bumar Łabędy, ma dużą szansę zatopić zakład. O podpisanej umowie najchętniej zapomniałyby obie strony. Prezes Edward Nowak, który w połowie stycznia zatwierdził transakcję w imieniu strony polskiej, dwa miesiące później stracił stanowisko. A jego hinduski odpowiednik Shri V.R.S. Natarajan od ponad miesiąca przebywa w areszcie domowym podejrzany o korupcję. Po jego zatrzymaniu, przez indyjską prasę przetoczyła się seria oskarżeń i pomówień, w których przewija się nazwa Bumar. Kwestionowana jest nie tylko forma zawarcia kontraktu (zdaniem Hindusów powinien być przetarg, zdaniem Polaków to zamówienie jest częścią wcześniejszego kontraktu poprzedzonego przetargiem), ale i przydatność polskich wozów WZT-3 dla indyjskiej armii. Ten ostatni argument publicznie podjął jej emerytowany dowódca, co bardzo uderza w nasz wizerunek. Dowodów korupcji przy kontrakcie intensywnie poszukuje CBI, indyjski odpowiednik naszego CBA.

Strona polska też nie jest zachwycona warunkami umowy. Krzysztof Krystowski, nowy prezes Bumaru, po ponownej analizie kontraktu wstrzymał wszystkie przygotowania do jego realizacji. Według nieoficjalnych wyliczeń na sprzedaży 204 WZT-3 do Indii mieliśmy zarobić 950 mln zł, a możemy stracić nawet 300 mln. Z czego dużą część stanowią prowizje dla firm, które wspomagały marketingowo kontrakt. Do dziś nie wysłano do Indii ośmiu wozów, ponieważ strona indyjska nie przedstawiła bankowego zabezpieczenia realizacji kontraktu. To w sumie dobra wiadomość dla polskiej fabryki. Przynajmniej ciągle nie musimy płacić kar umownych. Prezes Bumaru poleciał w poniedziałek na targi zbrojeniowe do Paryża ratować kontrakt. Polska chce przede wszystkim renegocjować terminy dostaw. – Jeśli stracimy ten kontrakt, to upadną trzy spółki zależne od Bumaru Łabędy. 400 ludzi pójdzie na bruk – ostrzega Zdzisław Goliszewski, szef Solidarności w zakładzie. Skandal z Bumarem w tle to zła wiadomość również dla Bronisława Komorowskiego, który niebawem odwiedzić ma Indie.

Polityka 24.2012 (2862) z dnia 13.06.2012; Flesz. Kraj; s. 6
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną