Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Żeromszczyzna

POLITYKA zaproponowała ongiś ranking, czy bardziej po polsku – głosowanie, na najwybitniejszych pisarzy polskich XX w. Wziąłem udział w plebiscycie, głosując na Stefana Żeromskiego, za co niemiłosiernie wyśmiał mnie Jurek Pilch. Lata minęły, a ja coraz bardziej obstaję przy swoim. Owszem, zgadzam się z Pilchem, większości powieści Żeromskiego nie da się dzisiaj czytać – są grafomańsko niestrawne. Jeżeli jednak pokolenie, do którego ja się też przyznaję, wyrosło na żeromszczyźnie, to chodzi o coś innego niż sam kunszt słowa, także o przesłanie.

W „Wiernej rzece” niepodległościowy powstaniec spotyka się z wrogością upodlonych przez system chłopów. W „Syzyfowych pracach” jego odpowiednik nie poddaje się rusyfikacji. I znowu zgodzę się z Pilchem, patetyczny rozdział, kiedy przybysz z Warszawy deklamuje „Redutę Ordona”, jest literacko przegięty i nazbyt ckliwy. Potem jednak kolejne wcielenie tego z „Wiernej rzeki” i „Syzyfowych prac” przyjeżdża w „Przedwiośniu” z Baku do wolnej nareszcie ojczyzny i w rozpaczy maszeruje pod Belweder. Jak to jest napisane, niech Jurek Pilch decyduje, ale jest w tym coś ogromnie ważnego, co w niczym się nie zestarzało. „Szklane domy” to kicha – znowu zgadzam się z krytykami literatury, ale ich przenośny czy symboliczny sens już takim nie jest. Jest miarą rozgoryczenia tych wszystkich, którzy wierzyli w cud, który nie przyszedł.

Jeden Żeromski przewidział jednak tę gorycz, którą przekazują mi dzisiaj przyjeżdżający z Polski studenci. Oczywiście, „Ludzie bezdomni” z czysto pisarskiego punktu widzenia nie są książką najlepszą, co więcej i co gorsza, doktor Tomasz Judym jest postacią czarno-białą i nudną.

Polityka 27.2012 (2865) z dnia 04.07.2012; Felietony; s. 96
Reklama