Najwięcej, bo 1,8 mld zł wydaliśmy na sprzęt. Wydatki na ten cel wyraźnie zwiększyły się w 2010 r., kiedy kupiono sprzęt za rekordową liczbę 895 mln zł (rok wcześniej 445 mln).
Powód? W 2009 r. na afgańskiej misji życie straciło ośmiu polskich żołnierzy. Dramatycznie zwiększyła się również ilość ataków. Żołnierze wyjeżdżający na misję coraz głośniej domagali się lepszego i nowocześniejszego sprzętu, który miał chronić ich życie. Chcieli mieć nowoczesne samoloty bezzałogowe dalekiego zasięgu, więcej śmigłowców, które są najbezpieczniejszym środkiem transportu w Afganistanie. To drogi sprzęt. Ale decyzje o jego kupieniu zapadły. W samą porę. Rok 2011 okazał się najcięższym w historii polskich misji. Ilość ataków za ten rok podawana jest w setkach. Ranni w dziesiątkach. 15 żołnierzy poległo.
W 2011 r. wydano również rekordową kwotę na amunicję. W tej kwestii wojsko niechętnie mówi o szczegółach. Zostały zapisane w tabeli zakup środków materiałowych. Biorąc pod uwagę, że większość środków materiałowych zapewniają nam Amerykanie, spokojnie można przyjąć, że prawie cała kwota w tej tabeli to pieniądze wydane na amunicję. W 2011 r. poszło na ten cel prawie 60 mln zł. – Zdecydowana większość to zakup amunicji 30 mm do armat zamontowanych na rosomakach. Te działa bardzo skutecznie odstraszają atakujących, ale też amunicja do nich jest droga – mówi jeden z analityków. – Nabój podstawowy kosztuje w granicach 400 zł, a te specjalistyczne kosztują nawet kilka tysięcy za sztukę.
Żołnierze bardzo sobie chwalą skuteczność zarówno rosomaków, jak i ich dział. To podstawowy wóz używany na tej misji. Jest to również najczęściej atakowany obiekt. A i on do tanich nie należy. Sama opona (każdy wóz ma ich osiem) kosztuje ponad 3 tys.