Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Nie koniec tajemnic

Matka Madzi aresztowana. Zabiła córkę?

Madzia Waśniewska z Sosnowca w tę niedzielę, 15 lipca, skończyłaby roczek. Dzisiaj pod zarzutem zabójstwa aresztowano jej matkę – Katarzynę.

Choć taka wersja brana była pod uwagę od początku śledztwa, to ostrożny byłbym – przed sądowym rozstrzygnięciem – w stawianiu kropki nad „i”. Może to nie sąd zdecyduje o dalszych losach Katarzyny W., ale zespół biegłych psychiatrów i psychologów.

Od tragicznych styczniowych dni, kiedy w Polskę poszła wiadomość o uprowadzeniu półrocznej Madzi, nie opadały emocje. Od niewyobrażalnej chęci pomocy i współczucia dla matki i rodziny, po wielki zawód, kiedy na początku lutego wskazała miejsce ukrycia zwłok córki. Jeszcze trochę jej wierzono: przecież nieszczęśliwe wypadki chodzą po ludziach i mogło tak się zdarzyć, że Madzia wypadła z kocyka i uderzyła główką o próg. Kilka miesięcy temu, w komentarzu w tym miejscu, wątpiłem w tę wersję - za co zostałem ostro obsobaczony. Ale przecież mogło tak się zdarzyć…

W połowie lutego odbył się pogrzeb Madzi. Manifestacyjny wręcz. W tym czasie areszt opuściła Katarzyna W. – siedziała blisko dwa tygodnie pod zarzutem nieumyślnego spowodowania śmierci dziecka – ale na cmentarzu się nie pojawiła. Choć atmosfera wokół niej bliska już była linczu, to zapewniano jej ochronę. Mogła zjawić się już po pogrzebie. Może nie obawy przed gniewem ludzi, ale rachunek sumienia, nie pozwalał jej stanąć nad grobem córki?

Jeżeli pozostawały jeszcze wątłe nawet nici zrozumienia dla rodziców Madzi, to z każdym następnym dniem zaczęły pękać. Głównie za sprawą Katarzyny W. Rozpoczęli życie celebrytów. Wywiady na lewo i prawo. Odmowa poddania się badaniom na wykrywaczu kłamstw. Rzekoma próba samobójstwa w katowickim parku. I ostatnio – jak doniosły tabloidy - taniec na rurze w krakowskim erotycznym pubie.

Reklama