Partii Leszka Millera wyszło z zamówionych badań, że najwyższy czas zadbać o elektorat młodych, jeśli SLD chce nabrać większego znaczenia politycznego. Ostatnie wybory parlamentarne pokazały, że Sojusz ma najniższe poparcie wśród młodych ludzi, więc Krzysztof Gawkowski, najmłodszy w historii sekretarz generalny SLD, postanowił to zmienić. W ostatnią niedzielę zakończył się drugi tygodniowy turnus Szkoły Młodych Liderów Lewicy. W nadmorskiej Karwi przez dwa turnusy pod okiem partyjnych liderów przeszkoliło się ponad 120 młodych w wieku 17–28 lat, nie wszyscy byli związani do tej pory z Sojuszem. Rachunki za całą akcję pokryła partyjna kasa.
Tadeusz Iwiński rozprawiał z nimi o polityce międzynarodowej, Joanna Senyszyn o rozdziale Kościoła od państwa, Krystyna Łybacka o edukacji i rynku pracy, Ryszard Kalisz o ustroju państwa, a sam Leszek Miller rysował szerokie możliwości, jakie daje zaangażowanie w lewicową formację. Były też zajęcia praktyczne z tego, jak najlepiej wypaść przed kamerą telewizyjną, jak rozmawiać z dziennikarzami, jak się fotografować, prowadzić strony internetowe i profile facebookowe poświęcone działalności Sojuszu. Przeszkolona w Karwi Martyna Leszczułowska, 21-letnia studentka, już za dwa lata chciałaby zostać radną w rodzinnym Sulęcinie.
Badania zamówione przez Millera pokazały, że młodych najbardziej interesuje praca, potem sprawy socjalne i bytowe ich przyszłych rodzin, a dopiero później te światopoglądowe czy reformy „67”. Dlatego w programie dla młodych, który ujrzy światło dzienne na jesieni, Sojusz bierze na warsztat umowy śmieciowe, odmrożenie pieniędzy z funduszu pracy oraz dostępność przedszkoli i żłobków. Ruszy też partyjny program stypendialny i konkurs na najlepsze prace licencjackie, magisterskie i doktorskie o idei lewicowości.
Pięć lat temu Sojusz też chciał zainwestować w młode kadry pod patronatem Aleksandra Kwaśniewskiego. Sprawy wziął jednak w swoje ręce ówczesny szef sojuszu Wojciech Olejniczak i zadanie powierzył partyjnym emerytom Krzysztofowi Janikowi i Lechowi Nikolskiemu. Z kuźni liderów nie wyłonił się wtedy żaden polityczny talent, tym razem ma być inaczej.