Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Nie dać się zaskoczyć

Drugoplanowym bohaterem sejmowej debaty o Amber Gold stały się Spółdzielcze Kasy Oszczędnościowo-Kredytowe. Posłowie zastanawiali się nad bezpieczeństwem powierzonych im oszczędności. Dzień wcześniej ujawniliśmy w POLITYCE, jak Kasy omijają obowiązek tworzenia rezerw na przeterminowane długi klientów, przenosząc je do spółki w Luksemburgu. Nazwa SKOK padła w dyskusji o Amber Gold kilkadziesiąt razy. Premier Donald Tusk podkreślał, że w ostatnich latach – m.in. w czasie prac nad ustawą o Kasach – rząd wysyłał do społeczeństwa „jednoznaczny komunikat”: bezpieczna lokata to lokata gwarantowana przez Bankowy Fundusz Gwarancyjny (BFG) i państwo. Nie zważając na to i na zastrzeżenia Komisji Nadzoru Finansowego wobec Amber Gold (o których głośno było już dwa lata temu), wiele osób powierzyło swoje oszczędności tej firmie. Jak wykazały badania przeprowadzone w marcu na zlecenie KNF, Polacy rzadko zwracają uwagę na bezpieczeństwo lokat (np. dla co piątego członka SKOK decydujące było to, że mają one polski kapitał; jako główne zabezpieczenie depozytów wymieniał troskę Kas o dobre imię).

Poseł Jakub Szulc z PO, który niegdyś pilotował w Sejmie prace nad ustawą o SKOK, za objaw dwulicowości posłów PiS uznał domaganie się wyjaśnień, dlaczego Amber Gold (z kilkoma tysiącami klientów) nie był objęty państwowym nadzorem, skoro od kilku lat bronią przed nadzorem Kasy (2,5 mln członków i 15 mld zł depozytów). A jego klubowa koleżanka Monika Wielichowska zastanawiała się, czy nie jest hipokryzją, że jednego dnia Grzegorz Bierecki – prezes Krajowej SKOK i senator PiS – podczas konferencji prasowej krytykuje objęcie Kas nadzorem KNF, a dzień później na swojej konferencji PiS krytykuje rząd za brak nadzoru nad Amber Gold.

Polityka 36.2012 (2873) z dnia 05.09.2012; Ludzie i wydarzenia. Kraj; s. 8
Reklama