Przed laty podczas procesu jednej z grup podlegających mafii pruszkowskiej oskarżeni głośno się dziwili. Jacy z nas groźni gangsterzy? My jesteśmy tylko wesołą ferajną. Dzisiaj mogliby odwrócić pytanie. Jacy z nich groźni prokuratorzy? Oni są tylko wesołą ferajną!
Sąd nazwał działania prokuratury niefrasobliwością. Przez cały sześcioletni proces czekano, aż dowody zostaną rzucone na stół. Ale stół do końca, chociaż zawalony tomami akt, w gruncie rzeczy pozostał pusty. Zeznania świadków koronnych to był jedyny prokuratorski as w rękawie. Według sądu, za mało.
Śledztwo w tej sprawie toczyło się od 2003 r. Akt oskarżenia powstał w 2005 r. Część oskarżonych dobrowolnie podała się karze – dostali niskie wyroki (często w zawieszeniu) i dzięki temu uniknęli sądowej mitręgi. Pozostali upierali się, że nie popełnili zarzucanych im czynów. Okazało się, że taktyka była słuszna.
Popełnili, czy też nie – to bez znaczenia, skoro niefrasobliwi prokuratorzy nie potrafili udowodnić im przestępstw. Historia tego śledztwa i procesu odsłoniła słabe punkty prokuratury. Jedni oskarżyciele pisali akt oskarżenia, inni – często kiepsko do tego przygotowani – oskarżali w sądzie. Dostali do ręki zeznania koronnych, ale nie potrafili z nich skorzystać. Nie dotarli do dowodów spoza zaklętego kręgu skruszonych przestępców. Osoby pokrzywdzone (napadane, bite, ograbiane) nie rozpoznawały swoich oprawców. Prokuratura nie sprawdziła alibi przedstawianego przez podejrzanych. Być może, dlatego, że wymagałoby to zbyt wiele fatygi.
Błędy można wyliczać bez końca, ale istotniejsze wydaje się pytanie: dlaczego? Czy to wyłącznie niefrasobliwość? Błąd tkwi w systemie, nad poczynaniami prokuratorów w tej konkretnej sprawie zabrakło fachowego nadzoru. Nikt z przełożonych nie zmusił ich do lepszej pracy, nikt nie zauważył słabości materiału dowodowego. Stosy tomów z aktami miały pokryć wszelkie niedostatki, ale okazały się makulaturą, bo nikt ich dokładnie nie zweryfikował.
Prokuratura odwoła się od wyroków, to pewne jak w banku. Odbędzie się kolejna odsłona wielkiego procesu i nowy egzamin dla oskarżycieli – pozostaje tylko żywić nadzieję, że tym razem wykonają swoją robotę bez fuszerki, przyłożą się i spowodują, że pieniądze podatników nie trafią w błoto, a gangsterzy przestaną zachowywać się w sądzie jak wesoła ferajna.