Zaspokajanie mikro-tęsknotek w reakcji na tusk-mi-wisizm?
Socjolog o wystąpieniu Tuska
Drugie expose miało być dla ludzi. Nie dla rynków, nie dla polityków, nie dla komentatorów politycznych, tylko dla ludzi, a konkretniej tych stałych i tych odświętnych wyborców Platformy Obywatelskiej. Żeby uwierzyli ponownie. Żeby wlać w nich nadzieję. I jeśli to expose miało być przemyślaną reakcją na zmianę nastrojów społecznych, to obawiam się, że nie bardzo się udało.
Po pierwsze - jasność przekazu
Po pierwsze, ludzie mogą zupełnie nie rozumieć projektów, które mogą się premierowi i rządowi udać, mieli zaś szansę zrozumieć plany, które – niestety – mogą się nie powieść.
40-miliardowy projekt proinwestycyjny (spółka Polskie Inwestycje) może się udać, ale kto oprócz specjalistów zrozumiał, o co w nim chodzi? Wielu słuchających tego fragmentu drugiego expose może mieć nawet podstawowe kłopoty z rozszyfrowaniem skrótu BGK... Inna sprawa, że cała gromada przeciwników rozrostu administracji w opozycji parlamentarnej i poza parlamentem dowiedziała się z przemowy premiera, że powstaje oto kolejna spółka państwowa, zapewne z kolejnymi lukratywnymi miejscami pracy.
Niestety, mogą się w perspektywie krótkofalowej nie udać słuszne pomysły premiera z zakresu „bezpieczeństwa intymnego” Polaków i Polek (jeśli chodzi o to „bezpieczeństwo intymne”, to udało się premierowi ukuć jakiś nowy, chwytliwy termin, jakiś PR-owy zysk z expose jest). Mogą się nie udać, bo mocno zależą od działań takich na przykład podmiotów jak Sejm, a Sejm, jakie ma w sprawach intymnych poglądy, każdy widzi po ostatnim głosowaniu nad nowelizacją ustawy aborcyjnej. Ten fragment jednak drugiego expose był dla mnie pozytywnym zaskoczeniem.