Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Czerepy i czaszki

Pies czyli kot

Dowiedziałem się z „Rzeczpospolitej”, że mimo ataków na Kościół i tradycyjne wartości Polacy coraz mniej akceptują rozwody.

Świadczy o tym tabelka z liczbowymi wynikami ankiet. Ankiety jednak, jak się okazuje, kompletnie nie pasują do życia. W tym samym artykule mamy wiadomość, że co trzecie małżeństwo w Polsce się rozpada. Tę rozbieżność komentuje ks. profesor Leon Dyczewski z KUL, mówiąc, że małżeństwo i rodzina są antropologicznym pragnieniem człowieka, ale od polityków zależy, czy takim pozostaną.

Właściwie nic z tego nie rozumiem. Z jednej strony Kościół, mimo ataków, świetnie daje sobie radę z problemem, z drugiej strony od Kościoła nic nie zależy, tylko od polityków. I mam to wszystko w jednym tekście. Gdy zaś sięgnąć do polityków, to oni nic nie robią, tylko się troszczą – o rodzinę, całoroczne urlopy macierzyńskie i żeby każde dziecko mogło iść do żłobka, a potem do przedszkola i żeby zjadło co dzień obiad itp., itd. Zapewnienie „szczęśliwego dzieciństwa” doszło do tego, że jak wszyscy wiemy, można dzieci odebrać rodzicom i dać innym bez najmniejszego nadzoru i pewności, co się z nimi stanie. Zdarzają się tragedie takie jak w Pucku, gdzie dzieci zostały potraktowane przez sąd i opiekę społeczną jak piórniki. W sprawach aborcji i in vitro głos decydujący mają, niestety, Kościół oraz śpiący w ławach posłowie reprezentanci narodu.

Te dwa tematy są częścią większego – nawet ogromnego – problemu, jakim jest ochrona zdrowia. Problem ten najwyraźniej przerasta rząd, premiera i ministra, którzy nawet nie zająknęli się ostatnio na ten – kto wie czy nie najważniejszy – temat. A to oni powinni powiedzieć nam prosto w oczy, że składki na opiekę zdrowotną – 6,2 proc. PKB – są jednymi z najniższych w Europie i nie wystarczają, by była ona na odpowiednim poziomie.

Polityka 43.2012 (2880) z dnia 24.10.2012; Felietony; s. 105
Oryginalny tytuł tekstu: "Czerepy i czaszki"
Reklama