Kraj

Donald Przepraszam Tusk

Premier kontra skrzecząca rzeczywistość

Premier Tusk walczy teraz nie tyle z PiS, ile ze skrzeczącą rzeczywistością, zauważają prawicowi publicyści, powołując się zresztą na sondaż POLITYKI.

Wynika z niego, że wpływ na polityczne nastroje ostatnich tygodni, zdaniem respondentów badania, miały znacznie bardziej afera Amber Gold i sprawa ekshumacji niż marketingowe chwyty PiS podczas tzw. jesiennej ofensywy. Komentatorzy zauważają, że sympatie społeczne się odwróciły i teraz wszystko idzie na konto Tuska, tak jak wcześniej każde niepowodzenia, śmiesznostki, gafy, słusznie czy nie, obciążały hipotekę braci Kaczyńskich, a później Jarosława. Tak trochę jest – taśmy PSL, Amber Gold, ekshumacje, publikowane w Internecie zdjęcia ofiar katastrofy smoleńskiej i ten nieszczęsny dach nad Stadionem Narodowym, właściwie każde negatywne wydarzenie w sferze publicznej spada teraz na Tuska.

Rzecz w tym, że sam Tusk zaczyna – być może nie do końca świadomie – przejmować tę logikę i tym samym ją wzmacnia. Od pewnego czasu właściwie nieustannie przeprasza, komentuje, szuka winnych, wyciąga konsekwencje, zapowiada kontrole i ogólnie „wścieka się”. Wypowiada się o winie osób, zanim te stanęły przed sądem (tzw. pływacy z narodowego). Jest oplatany łańcuchami zależności, które go podduszają. Np. mianował minister Muchę, tej podlega dyrektor Narodowego Centrum Sportu, który nie dogadał się z PZPN i delegatem FIFA w sprawie dachu nad boiskiem, zatem teraz trzeba zlecić kontrolę w NCS i znaleźć winnego. Urządza się casting na kozła ofiarnego, żeby coś rzucić opinii publicznej i pokazać twardość męża stanu. Czy jednak do szukania winnego i wyrażania ubolewania ma się każdorazowo włączać szef rządu sporego europejskiego państwa? Jarosław Kaczyński, kiedy był premierem, nie przepraszał za ministra Lipca, za wicepremiera Leppera, za Kaczmarka i Giertycha. Przeprosił raz, nie od razu i tylko tych, którzy „poczuli się urażeni”, po tym jak jego ludzie nagabywali Renatę Beger, aby zdradziła swojego szefa i przeszła na stronę jasności i prawdy.

Przepraszanie nie jest zasadniczo złe. Zdolność do takiego gestu to jedna z głównych cech, jakie różnią Tuska od Kaczyńskiego i Platformę od PiS. Na tym między innymi Tusk budował swój wizerunek człowieka otwartego, nienadętego, bez manii wielkości. Ale przesada jest niezdrowa. Interweniowanie w każdej sprawie, pokazywanie oburzenia, gniewu i ubolewania w sytuacjach, kiedy ani formalnie, ani pod każdym innym względem nie miało się wpływu na feralne zdarzenia, jest zgodą na uczestniczenie w grze swoich przeciwników. Tusk i tak nie ma szans, aby się w takiej ustawce wybronić. Jego gesty będą odbierane jako jawny, bezwstydny, a w dodatku nieskuteczny PR. Już w Internecie zyskał ksywkę „Kieszonkowy Putin”. Daje się obsadzić w farsie „Premier Wszystko Mogę Tusk”, która to rola jest dla niego zabójcza, bo nigdy nie była w jego stylu.

Polityka 43.2012 (2880) z dnia 24.10.2012; Komentarze; s. 9
Oryginalny tytuł tekstu: "Donald Przepraszam Tusk"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Dyrektorka odebrała sobie życie. Jeśli władza nic nie zrobi, te tragedie będą się powtarzać

Dyrektorka prestiżowego częstochowskiego liceum popełniła samobójstwo. Nauczycielka z tej samej szkoły próbowała się zabić rok wcześniej, od miesięcy wybuchały awantury i konflikty. Na oczach uczniów i z ich udziałem. Te wydarzenia są skrajną wersją tego, jak wyglądają relacje w tysiącach polskich szkół.

Joanna Cieśla
07.02.2025
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną