Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Kurs przetrwania

Minister Seremet i jego ludzie

Trudno nazwać trwającą dwa i pół roku kadencję Andrzeja Seremeta pasmem sukcesów, ale trzeba też zauważyć, że przyszło mu mierzyć się ze zdarzeniem bez precedensu, jakim była katastrofa w Smoleńsku. Trudno nazwać trwającą dwa i pół roku kadencję Andrzeja Seremeta pasmem sukcesów, ale trzeba też zauważyć, że przyszło mu mierzyć się ze zdarzeniem bez precedensu, jakim była katastrofa w Smoleńsku. Leszek Szymański / PAP
Prokurator generalny Andrzej Seremet stoi w silnym przeciągu. Śledztwo smoleńskie może zdmuchnąć każdego.
W śledztwie smoleńskim Seremet od początku przyjął jasną taktykę – nie jątrzyć, nie rozbudzać oczekiwań i przede wszystkim nie powielać niesprawdzonych wersji.Focus/Newspix.pl W śledztwie smoleńskim Seremet od początku przyjął jasną taktykę – nie jątrzyć, nie rozbudzać oczekiwań i przede wszystkim nie powielać niesprawdzonych wersji.

Andrzej Seremet przytacza zasłyszany gdzieś w radiu dialog dwóch posłów. Ten z PO twierdził, że prokurator generalny jest człowiekiem PiS, poseł z PiS upierał się, że Seremet jest marionetką Tuska.

Kiedy w 2010 r. zdecydował się wystartować w konkursie na funkcję prokuratora generalnego, miał świadomość, że wchodzi w politykę, ale dopiero katastrofa prezydenckiego samolotu spowodowała, że nagle znalazł się w samym środku partyjnej wojny. Dla polityków ten były sędzia z Tarnowa wciąż jest przybyszem z innego świata. Mają trudności ze zdefiniowaniem, kim jest i z kim trzyma. Odwołał naczelnego prokuratora wojskowego gen. Krzysztofa Parulskiego – gest w stronę PiS. Nie przesłuchano w sprawie Amber Gold Michała Tuska – kłania się premierowi. Mianował go prezydent Lech Kaczyński – nosi stygmat PiS. Zaprzecza, aby w Smoleńsku doszło do zamachu – skłania się ku PO. W gruncie rzeczy jedną z najważniejszych instytucji w Polsce kieruje polityczny amator i outsider.

W Warszawie prowadzi życie samotnika. Nie bywa na salonach i to nie dlatego, że nie jest zapraszany. – Jest ostrożny aż do bólu – mówi jeden ze współpracowników. – Bardzo uważa, żeby nawet przypadkiem nie znaleźć się w jednym czasie i miejscu z osobami, które nie są kryształowo czyste. Czasem wybiera się jedynie na oficjalne kolacje.

Po pracy wraca do służbowego mieszkania, gdzie nikt nie czeka, bo żona (sędzia z Tarnowa) do stolicy przenieść się ani nie mogła, ani nie chciała. Mają dwuletniego synka, dlatego w każdy piątek po południu Andrzej Seremet gna do Tarnowa, aby spędzić weekend na łonie rodziny.

Polityka 47.2012 (2884) z dnia 21.11.2012; Polityka; s. 24
Oryginalny tytuł tekstu: "Kurs przetrwania"
Reklama