Wielu młodych podkreśla, że do polityki zniechęcają ich nieuzasadnione kłótnie oraz to, że politycy zajmują się problemami zastępczymi takimi jak: katastrofa smoleńska, krzyż w przestrzeni publicznej, legalizacja marihuany, czy spory o Euro 2012. Znaczna część młodych ludzi oczekuje merytorycznej debaty i konkretnych działań w sprawach szkolnictwa, polityki mieszkaniowej i emerytur. – To ciekawe, bo zgodnie ze stereotypowym obrazem, młodzież niechętnie podejmuje taką problematykę, a skupia się właśnie na tematach zastępczych – mówi Marta Gałązka z ISP, współautorka raportu „Wyborca 2.0”, który zostanie opublikowany w środę.
Aż 77 proc. młodych osób uważa, z głównym celem ugrupowań politycznych jest zdobycie władzy i czerpanie osobistych korzyści przez szefów partii. Tylko 7 proc. z nich uważa, że partie reprezentują ich interesy lub zwracają uwagę na to, co dla nich ważne. Zdaniem młodych stereotypowy polityk to człowiek majętny, pasywny w sprawach publicznych, stale zabiegający o rozgłos. - Ponad to jest kłótliwy, toczący agresywne dyskusje i kierujący się interesem własnym lub grupy społecznej, do której należy – mówi Marta Gałązka.
Raport potwierdza też, że zanim młodzi ludzie osiągną wiek uprawniający ich do głosowania, mają bardzo zradykalizowane poglądy. Najczęściej popierają PiS (22 proc.), Ruch Palikota (18 proc.), a co dziesiąty Nową Prawicę Janusza Korwin - Mikke. Tylko 12 proc. młodych popiera Platformę Obywatelską. – To znamienne dla młodego, buntowniczego wieku, w którym ludzie potrzebują utożsamiać się z bardzo charakterystycznymi przywódcami, ale w miarę wchodzenia w dorosłość ich poglądy stają się bardziej wyważone – mówi Gałązka.
Autorzy raportu rekomendują partiom politycznym lepsze wykorzystanie Internetu dla poprawy wizerunku. Młodzi ludzie wiedzy o polityce szukają przede wszystkim w Internecie – aż 93 proc. z nich korzysta z sieci (wśród osób po pięćdziesiątce ten odsetek to tylko 30 proc.). Ale jedynie 15 proc. z nich mówi, że znajduje tam treści pomocne w podjęciu wyborczych decyzji. - Nasi politycy dopiero raczkują na tym polu. Nie potrafią docenić Internetu, jako najlepszego narzędzia dotarcia do najmłodszych wyborców – twierdzi Gałązka.