O tym w najnowszym numerze POLITYKI, w którym prezentujemy nowe oblicza polskiego radykalizmu:
- Piotr Pytlakowski pisze o krakowskim chemiku, który chciał dokonać zamachu na gmach Sejmu. Brunon K., pracownik Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie, „zamawiał duże ilości saletry amonowej (4 tony), w Internecie wypisywał dziwaczne posty, a na wykładach przestał ukrywać swoje poglądy. Przez ABW został zakwalifikowany jako ekstremista potencjalnie zdolny do aktu terroryzmu. (…) Na telefonach używanych przez chemika założono podsłuch, jego skrzynkę mailową nieustannie penetrowano, a wreszcie do akcji weszli agenci pod przykryciem”.
- Malwina Dziedzic opisuje małżeństwo Holocherów, które stoi na czele Obozu Narodowo-Radykalnego i próbuje nadać mu bardziej ugrzeczniony charakter. Przynajmniej na pierwszy rzut oka, bo „poglądy narodowe mają się powoli sączyć do młodych umysłów, przenikać do klasy średniej. Już teraz wielu studentów radykalizuje się (…). Na początku lat 90. zapotrzebowanie na skrajne poglądy wypełniał na swój sposób Janusz Korwin-Mikke, twórca UPR; pierwsze pokolenie internautów było nim zafascynowane. Teraz koniunktura na radykalizm kieruje się w stronę kamuflujących swój radykalizm ruchów nacjonalistycznych. Ale pewne postulaty pozostały podobne”.
- A Edwin Bendyk rozmawia z socjologiem dr. Łukaszem Jurczyszynem o nowej ultraprawicy, tym, co łączy polskich nacjonalistów z szowinistami rosyjskimi i serbskimi, i co dzieli poszczególne radykalne organizacje. Dlaczego nie powinniśmy bagatelizowć istnienia tego typu ruchów? „Doświadczenie anty-ACTA uczy, że w każdej chwili mogą pojawić się zadania, dla których warto zawiesić partykularne różnice i konflikty, by zjednoczyć się taktycznie dla osiągnięcia ważnego celu”.
Więcej o radykalizującej się Polsce w najnowszym numerze POLITYKI – dostępnym już dziś o godz. 20 w Polityce Cyfrowej i tradycyjnie w środę w kioskach.