Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Jak wróci wrak...

Co zrobimy z wrakiem Tupolewa?

Projekt pomnika upamiętniającego ofiary katastrofy smoleńskiej autorstwa Tomasza Wiatera. Projekt pomnika upamiętniającego ofiary katastrofy smoleńskiej autorstwa Tomasza Wiatera. Piotr Polak / PAP
Rosja w końcu pozwoli zabrać wrak Tu-154M z lotniska w Smoleńsku. Za trzy lata, za rok, a może za tydzień, bo to już sprawa czysto polityczna, nie śledcza. Wtedy rozpocznie się polska epopeja szczątków rządowego Tupolewa. To będzie droga przez mękę.
Nowa suknia na obraz Matki Boskiej Częstochowskiej z fragmentu rozbitego Tupolewa.Marek Barczyński/SE/East News Nowa suknia na obraz Matki Boskiej Częstochowskiej z fragmentu rozbitego Tupolewa.

Trwają przygotowania do przyjęcia wraku. W ostatnich dniach czteroosobowa grupa z Inspektoratu Wsparcia Sił Zbrojnych MON dokonała rekonesansu, którego celem było wybranie najlepszej drogi do transportu Tupolewa. Inspektorzy badali szerokość dróg, wysokość wiaduktów, nośność traktów, które muszą wytrzymać przewóz ładunków o ciężarze nawet 70 ton. Na wszystkie te czynności, jak zaznacza Inspektorat, uzyskano wszelkie międzynarodowe zgody. Nie oznacza to, że wrak na pewno zostanie przewieziony samochodami. Rozważany jest też transport kolejowy i lotniczy. Za koleją opowiadała się jeszcze w lipcu prokuratura wojskowa, ale zwolenników ma też wersja samolotowa.

I tu może się pojawić pierwsza kontrowersja. Do przeniesienia wraku nadają się praktycznie tylko największe rosyjskie transportowce AN-124 Rusłan, ale od Rosji rząd raczej nie odważy się ich wypożyczyć, bo podniesie się larum, że znowu dochodzi do bliskiej współpracy Tuska z Putinem. Można je wynająć co prawda także od Ukrainy, co Polska robiła czasami podczas misji w Afganistanie. Niemniej maszyna jest czysto rosyjska, a więc skojarzenia z „ruską trumną” murowane. A z kolei wariant, aby do sprowadzenia elementów wraku Tu-154 wykorzystać drugi nieużywany Tu-154, ma jednak w sobie coś makabrycznego. Po sprawie pomyłek z identyfikacjami ofiar, gdzie rząd Tuska nie docenił symboliki związanej z ekshumacjami, teraz podobno dmucha na zimne.

Ale na transport lądowy też czyhają polityczne miny. Płk Marek Chmiel z Inspektoratu Wsparcia Sił Zbrojnych mówi, że jeśli zapadnie decyzja o drodze lądowej, to przewóz będzie oczywiście konwojowany, ale trasa przejazdu utrzymana w tajemnicy, bo „im mniej osób o tym wie, tym bezpieczniejszy transport”.

Polityka 03.2013 (2891) z dnia 15.01.2013; Polityka; s. 18
Oryginalny tytuł tekstu: "Jak wróci wrak..."
Reklama