Kraj

Vivat wolna Ostrołęka!

Troszkę zawziął się ostatnio los na panią poseł (nie posłankę!) dr hab. prawa Krystynę Pawłowicz. Nie bez przyczyny. Narozrabiała była bowiem tu i tam. W Mińsku Mazowieckim, a nawet w Warszawie. Oto na przykład w jednej z telewizji mętnego nurtu 25.01.2013 r. ucięła sobie pogawędkę z posłem Jońskim. A tak to leciało:

Red. Morozowski: A ja mam do pani jeszcze jedno pytanie: jakby Ruch Palikota wystawił panią Grodzką jako kandydatkę na wicemarszałka, to czyby pani zagłosowała?

K. Pawłowicz: No przeciwko, no jakże, no oczywiście, że przeciwko…

D. Joński: Cała tolerancja. To jest ta pani tolerancja...

K. Pawłowicz: Ale jaka tolerancja?! Co ma...? Proszę pana, ale dlaczego pan mówi, to jakby postawiono małpę, tylko dlatego, że Palikot stawia małpę...

D. Joński: Pani porównuje Grodzką do małpy? Pani porównuje...?!

K. Pawłowicz: Ale nie, bo chcę właśnie pokazać, gdyby postawili kogokolwiek... konia – to ja mam zagłosować tylko dlatego, że ktoś wystawił...

D. Joński: Po raz kolejny pani kogoś obraziła.

K. Pawłowicz: Ale niech mi pan nie wmawia... Idź chłopie – nie ma pan argumentów, to pan tu po prostu nadużywa tych swoich...

Spisano powyższe tytułem dokumentacji dla potomnych, którzy będą się uczyć w szkole, że w zamierzchłej przeszłości, całe 20 lat wcześniej, ludzie mieli jakiś kłopot z miłością homoseksualną, transseksualnością, związkami partnerskimi, in vitro oraz paroma innymi prostymi i naturalnymi rzeczami, którymi od co najmniej 10 lat nikt już się nie interesuje.

To za 20 lat. Ale dziś pani Pawłowicz jest bohaterką zbiorowej wyobraźni, aczkolwiek raczej czerniejąc niesławą niż promieniejąc chwałą. Zresztą w naszych czasach to w zasadzie bez różnicy, przeto mogę sobie wyobrazić, że cokolwiek rynsztokowe maniery dzielnej obrończyni normalności przyniosą jej więcej uznania własnej klienteli niż uszczerbków na dobrach osobistych.

Polityka 06.2013 (2894) z dnia 05.02.2013; Felietony; s. 95
Reklama